Zwierciadło piekieł - Graham Masterton


ALICJA W PIEKLE


Po raz pierwszy o twórczości Mastertona, a także tej właśnie powieści, przeczytałem jako nastolatek w magazynie komiksowym „Produkt”. I to ten artykuł sprawił, że ostatecznie sięgnąłem po jego książki – „Drapieżcy” były moją pierwszą „dorosłą” lekturą. Nic więc dziwnego, że autor zajmuje u mnie dość szczególne miejsce i nawet jeśli spod jego ręki wychodzi coś kiepskiego, jestem skłonny mu wybaczyć. Na szczęście w przypadku „Zwierciadła piekieł” wybaczać nie mam czego, bo to po prostu znakomity horror, nie do końca typowy dla Mastertona, ale właśnie dzięki temu jeszcze lepszy.


Martinowi Williamsowi nie wiedzie się najlepiej. Pracuje co prawda pisząc kolejne wersje scenariuszy bzdurnych seriali telewizyjnych, jednak nie narzeka na nadmiar gotówki, a przy okazji chciałby zrealizować pomysł na własny film. Ciepły musical opowiadający o Boofulsie, małoletniej gwieździe kina z okresu złotej ery, którą spotkała wielka tragedia. Kiedy chłopiec miał zaledwie osiem lat, zamordowała go jego własna babka, i to w brutalny sposób, po czym sama odebrała sobie życie. Chociaż Hollywood pełne jest tragicznych opowieści, które producenci z lubością przenoszą na kinowe ekrany, nikt nie chce zainteresować się scenariuszem Williamsa. Nieważne, że chce on zrealizować film, w którym nie opowiadałaby o śmierci Boofulsa, tylko skupił się na jego krótkim życiu. Zupełnie jakby śmierć malej gwiazdy sprzed niemal pół wieku była jakimś tabu. A może to jego własna obsesja na jej temat przysłania mu prawdziwy obraz całości? Williams nie ma jeszcze pojęcia do czego go to wszystko doprowadzi. Jeszcze. Kiedy dowiaduje się o wyprzedaży mebli po Boofulsie, za skromne resztki swoich pieniędzy kupuje należące do niego lustro – lustro, które było świadkiem śmierci chłopca. Nie jest to jednak zwykła tafla pokazująca ludziom ich oblicza. Zdarza się bowiem, że do zwierciadła ktoś może wejść, a co za tym idzie także coś może się z niego wydostać. Kiedy wokół scenarzysty zaczynają dziać się dziwne rzeczy, wszystko wskazuje na to, że nadciąga prawdziwy koszmar. Nikt jednak nie ma pojęcia, jakie mogą być jego rozmiary…


„Zwierciadło piekieł” bywa nazywane satanistyczną wersją „Alicji po drugiej stronie lustra” i jest to dość trafne określenie tego, z czym mamy w tym przypadku do czynienia. Na tym związki powieści z przygodami Alicji się nie kończą, ale to już pozostawiam do odkrycia Wam. A co jeszcze ma do zaoferowania ta powieść? Przede wszystkim ciekawy klimat i napięcie. Groza? Zawsze to powtarzam, że nie istnieją książkowe horrory, które by mnie wystraszyły, „Zwierciadło” też tego nie zrobiło, ale pełne jest klasycznych elementów tego typu, budujących znakomity klimat całość.


Co ciekawe, jak na Mastertona wyjątkowo mało tutaj seksu i brutalności. Pole do popisu miał, powściągnął się jednak, dzięki czemu zamiast na oferowania wyuzdanych i najczęściej nierealnych pornograficznych scen, skupił się na grozie. A to akurat wyszło „Zwierciadłu piekieł” na dobre. Dodajcie do tego typowe dla Mastertona postacie, bardzo dobry styl i klimat charakterystyczny dla powieści z lat 80. XX wieku, a dostaniecie znakomitą lekturę z dreszczykiem w sam raz na długie, jesienno-zimowe wieczory. Polecam gorąco, bo to jedna z lepszych powieści tego autora.

Komentarze