Guardians of the Galaxy (Strażnicy Galaktyki) #5: Grzech pierworodny - Brian Michael Bendis, Ed McGuinness, Valerio Schiti, David Lopez

SEKRETY PRZESZŁOŚCI STRAŻNIKÓW GALAKTYKI

Każdy z bohaterów Marvela ma swoje tajemnice, czasem takie, o których nawet on sam nie ma pojęcia. Jeśli byli czytelnicy wcześniej nieświadomi tego faktu, „Grzech pierworodny” na pewno rozwiał ich wątpliwości. Teraz nadszedł czas by Strażnicy Galaktyki zmierzyli się z tym, co skrywa ich przeszłość. Tylko co takiego może to być, skoro najbardziej tajemnicza członki ich zespołu, Angela, otrzymała niedawno tom poświęcony jej historii?


Peter Quill, dowódca Strażników Galaktyki, odzyskuje przytomność przykuty do krzesła, nie mając pojęcia gdzie się znajduje. Kto mu to zrobił? Ktoś bliski, członkini jego oddziału, a zarazem córka Thanosa, Gamora. Dlaczego? Bo chce odpowiedzi, chce wiedzieć prawdę o tym, co zaszło w Rakowersum. Dawno temu bowiem Quill i Nova, po śmierci Draxa, w trakcie starcia z Thanosem, zdecydowali się zniszczyć wroga raz na zawsze, zamykając go właśnie w Rakowersum. By to zrobić, poświęcili swoje życie, ale – ku zdziwieniu i radości wszystkich – wrócili cali i zdrowi. Co wydarzyło się pomiędzy, pozostawało tajemnicą. Aż do dziś. Wydarzenia „Grzechu pierworodnego” sprawiły, że nadszedł czas wyjaśnienia, co wówczas zaszło. Peter Quill zaczyna snuć swoją opowieść, która może wiele zmienić.

Tymczasem Flash stara się zrozumieć, co się dzieje z Venomem, z którym jest połączony. Odkąd znaleźli się w kosmosie, symbiont zaczął dziwnie się zachowywać. Niestety doprowadza to do sytuacji, w której zagrożeni mogą być wszyscy Strażnicy Galaktyki…


Bendis jak zwykle nie zawodzi. W chwili obecnej to zdecydowanie najlepszy scenarzysta, jaki działa w ramach serii Marvel Now, łączący dobrą rozrywkę z naprawdę ciekawym i często niebanalnym podejściem do fabuły. Banały też mu się zdarzają, ale potrafi podać je tak uroczo, że nie sposób tego nie docenić. „Guardians of the Galaxy: StrażnicyGalaktyki” nie są może tak świetni, jak pisane przez niego dwie serie o X-Menach, ale i tak to kawał znakomitego superhero.


Dlaczego? Komiksy te oferują konkretną, szybką akcję, przygody, humor, niebezpieczeństwa (Rocket jako Venom!) i ciekawe fakty dopisywane do niekończącego się uniwersum Marvela. A wszystko to podane w sposób lekki, przyjemny i szybki w odbiorze. I całkiem nieźle zilustrowane. To ostatnie to oczywiście nie jest zasługa Bendisa, tylko duetu McGuinness / Schiti, ale nie liczy się przecież „kto”, tylko „jak”. A w tym przypadku nie można narzekać na szatę graficzną. Owszem, rysunki są nieskomplikowane i często dość cartoonowe, ale dobrze pasują do całości i są przyjemne dla oka. Szczególnie jeśli tęsknicie za latami 90.



Jako całość, „Strażnicy Galaktyki” nie zawodzą. To dobry komiks środka, dynamiczny i dostarczający udanej rozrywki. Jeśli czytaliście poprzednie tomy, polecać Wam nie muszę, ale jeśli chcielibyście zacząć jakąś nową serię, szczególnie w klimacie kosmicznych przygód, rozejrzyjcie się za tym tytułem wśród nowości. 

Komentarze