NIE
PUSZCZAJ MNIE
Przedostatni tom „Gwiazdy
spadającej za dnia”, jak to na tę mangę przystało, jeszcze bardziej komplikuje
sytuację. Całkiem niedawno temu to Mamura walczył z Shishio o Suzume, teraz
role się odwróciły. Kto wygra? I za jaką cenę?
Ledwie Suzume zdecydowała się być z
Mamurą, choć sprzeczne uczucia wciąż walczą w niej o dominację, a już wszystko
się skompilowało. Winny jest oczywiście Shishio, który wyznaje jej, że ją
kocha. Wcześniej skłamał, ale ma już dość ukrywania tego, co do niej czuje. Dziewczyna
nie zamierza jednak wracać do tego co było. To jednak nie zniechęca jej dawnego
wychowawcy.
Tymczasem zbliżają się święto
sportu, w którym ona i Mamura biorą udział. Ze względu na nieobecność wuefisty
to Shishio ma zająć jego miejsce. Decyduje się na to, kiedy okazuje się, że
przyjdzie mu mierzyć się w zawodach razem z Mamurą. Pojedynek o pierwsze
miejsce staje się pojedynkiem o serce Suzume, która nie wie komu ma kibicować.
Różne uczucia walczą w niej o pierwszeństwo, ale zaczyna wygrywać jedno: nie
chce by obecny chłopa kiedykolwiek ją puścił. Niestety, nic, jak zwykle
zresztą, nie jest tak łatwe jak się wydaje…
Przedostatni tom „Gwiazdy
spadającej za dnia” nie rozstrzyga jeszcze miłosnych zawiłości, jakich
namnożyło się w trakcie trwania serii, ale jak zwykle czyta się go znakomicie.
Jest tu mnóstwo niepewności, kogo ostatecznie wybierze Suzume (mam swój typ,
ale cśś), wcale nie mniej mamy też emocji, a wszystko uzupełnia szczypta humoru
i oczywiście tematy poboczne. Związki innych bohaterów stają się bardziej
konkretne, a przy okazji czytelnicy otrzymują nieodzowne dla szkolnego życia
zawody sportowe.
Oczywiście na tym nie koniec, bo w
tym tomie na czytelników czekają dwa dodatki. Pierwszy z nich to historia Yasuo,
kolegi Suzume, który także się w niej kocha. Ich spotkanie w Tokio kończy się
dla niego rozczarowaniem na widok Mamury, jej chłopaka. Dodatkowo, kiedy się
gubi w nowym mieście, wpada na… Shishio. Drugi oneshot to crossover z
bohaterami innej mangi, pokazujący alternatywne losy Suzume w szkole. Oba są
lekkimi, odprężającymi bonusami, choć lepszym z nich okazuje się być ten pierwszy,
w ciekawy sposób korespondujący z tym, co czytelnicy serii mieli okazję czytać
w poprzednich tomach.
Wszystko to, bez wyjątku znakomicie
narysowane, prosto, lekko, ale wyraziście i w sposób przyjemny dla oka. Przede wszystkim
jednak liczy się treść, a ta nieprzerwanie fascynuje i wciąga. Miłośnikom
romantycznych doznań polecam gorąco i z niecierpliwością czekam na ostatni tom.
Komentarze
Prześlij komentarz