100
STRZAŁÓW W DZIESIĄTKĘ
Miniony 2017 rok okazał się bardzo
udany, jeśli chodzi o wznowienia rewelacyjnych komiksów sprzed lat. Na rynku
pojawiły się nowe, zbiorcze wydania „Kaznodziei”, „Top 10”, „Hellboya” czy „Batmana/Sędzięgo
Dredda”, często uzupełnione o niewydane nigdy epizody. Idąc za ciosem także w
tym roku wydawnictwo Egmont oferuje nam wiele takich pozycji. Poza kontynuacją
serii już zaczętych, na księgarskie półki trafiła właśnie reedycja „100 naboi”,
jednego z najlepszych cykli w historii, a wraz z nią pojawiła się granicząca z
pewnością nadzieja, że ta wydawana niegdyś przez nieistniejąca już oficynę
Mandragora opowieść wrzeszczcie zostanie doprowadzona do końca.
Co byście zrobili, gdybyście mieli
powody do zemsty, do zabicia kogoś, a ktoś nagle dałby Wam broń, sto naboi i
gwarancję, że pozostaniecie bezkarni, cokolwiek z nimi zrobicie? W takiej
sytuacji znalazła się między innymi młoda kobieta, Dizzy, która wychodzi
właśnie z więzienia. Odsiadka odmieniła ją na wiele sposobów, ale nie zmieniła
pragnienia zemsty za śmierć męża i dziecka. Kiedy jedzie pociągiem, przysiada
się do niej tajemniczy mężczyzna, który przedstawia się jako agent Graves. Ma
dla niej ofertę – daje jej broń i sto naboi. Podaje także dane winnych śmierci
je bliskich i zapewnia, że może bez żadnych konsekwencji wykorzystać ten
podarunek. Broń ani pociski nigdy nie zostaną z nią powiązane, a ona sama nigdy
nie odpowie z to, co zrobiła. Okazja jak marzenie, ale jakie są cele Gravesa? I
jaką cenę przyjdzie zapłacić Dizzy za chęć zemsty?
Ta seria była największym hitem
nieistniejącego już wydawnictwa Mandragora. Hitem też była w Stanach, gdzie
zajęła puste miejsce w Vertigo pozostawione przez „Sandmana” i „Kaznodzieję”. W
Polsce królowała na listach top roku magazynu komiksowego „Produkt”, a za
granicą jej trzeci tom (zawarty w tym wydaniu) trafił na listę 100 najlepszych
komiksów w historii zdaniem najważniejszego pisma branżowego „Wizard”, zajmując
na niej 42 miejsce. Nagród, jakie otrzymała, może pozazdrościć jej niejeden
cykl: cztery Harvey Award i trzy Eisner Award, w tym oczywiście dla najlepszej
serii. I nic dziwnego, Azarello stworzył komiks klimatem bardzo zbliżonych do
legendarnego „Sin City”, podsypując pod pomysł-samograj o mieście, gdzie nie ma
właściwie nikogo dobrego, a seks, przemoc, narkotyki i wojny gangów to chleb
powszedni, masę pytań, mnóstwo wątpliwości moralnych i znakomitą psychologię.
Strona graficzna stałego
współpracownika Azarello, Eduardo Risso (który swoją drogą zachwycił mnie już
przy niezapomnianym „Aliens: Widmo”), to kawał dobrej roboty, przypominającej
połączenie rysunków młodego Millera z początków powstawania „Sin City”, z
uproszczoną kreską Matta Wagnera oraz pracami Tima Sale'a. Kobiety są piękne i seksowne, faceci twardzi
i odpowiednio uchwyceni, a odpychający świat ociera się o cartoonowe klimaty. Do
tego dochodzi prosty, ale rewelacyjny kolor, mrok i świetna dynamika kadrów, składające
się na coś, co z miejsca wpada w oka i na długo pozostaje w pamięci.
Nie znacie jeszcze tej serii? Jak
najszybciej rozejrzyjcie się za nią wśród komiksowych nowości, bo „100 naboi”
są tego warte. Takie komiksy nie zdarzają się na co dzień, nawet w stajni
ambitnych opowieści „Vertigo”, z których ten tytuł się wywodzi. Ja ze swej
strony polecam tak gorąco, jak to tylko możliwe.
Komentarze
Prześlij komentarz