Ścieżki Młodości #7 - Io Sakisaka

ZŁAMANE SERCA


Czym byłaby miłość bez złamanego serca? No właśnie. w „Ścieżkach młodości” już niejedna postać dostała kosza, ale teraz nadszedł czas by jeszcze bardziej zagęścić akcję na tym polu. A nic tak w romantycznej opowieści nie buduje napięcia, jak niepewność, łzy i złość na zachowanie bohaterów. W skrócie, przygotujcie się na solidną porcję emocji i wzruszeń.


Futaba wreszcie zbliżyła się do Kou, którego kochała od lat, ale niestety ten pozostawał zbyt blisko z Narumi, dziewczyną mającą takie same negatywne doświadczenia z przeszłości, jak on. Dziewczyną, która także go kocha i stara się wykorzystać obecną sytuację na swoją korzyść. Fakt, że chłopak zdecydował się pomóc jej, a nie zostać z Futabą sprawia, że nastolatka ma załamane serce. Nie wie co robić, nie potrafi pogodzić się z obecną sytuacją, a na dodatek Kou zaczyna dziwnie się zachowywać, unikać jej, a potem znów znika ze szkoły. Co kryje się za tym wszystkim? I czy zrozumienie tego pozwoli wyjaśnić i naprostować wszystko?
Tymczasem Kikuchi stara się coraz bardziej zbliżyć do Futaby, ale jednocześnie nie chce wykorzystywać tego, co się dzieje na swoją korzyść. Pytanie, czy długo będzie w stanie wytrwać w tej szlachetności. Yuuri, która go nie znosiła, zaczyna przekonywać się do chłopaka, a to daje mu coraz większe nadzieje. Wkrótce jednak dochodzi do spotkania Futaby i Narumi, które wyjaśni zachowanie tej drugiej aż za dobrze. Jednocześnie pojawiają się nieoczekiwane problemy, mogące postawić pod znakiem zapytania przyjaźń Futaby i Murao…


Autorka „Ścieżek młodości” nie zamierza odpuścić ani swoim bohaterom, ani nam. Dla nich i dla nas wiąże się to jednak z masą emocji i wrażeń, a cała opowieść niezmiennie wciąga i intryguje. Taki to już jednak talent Japończyków, by prostą opowieść o miłości, w której w zasadzie dzieje się niewiele, zawrzeć w trzynastu niemalże dwustu stronicowych tomach i zrobić to w sposób nie tylko nienużący, ale autentycznie fascynujący.


A czemu to wszystko tak dobrze się czyta? Czemu tak działa na czytelników? Odpowiedź jest prosta, każdy z nas przeżywał w młodości jakieś miłości, każdy też pamięta tamte emocje i rozczarowania, łatwo więc jest utożsamić się z bohaterami. Owszem, można się rozwodzić nad męskim ukrywaniem romantyczności, jakby każde uczucie było oznaką słabości, dlatego podobne tytuły czytają głównie kobiety, ale nie ma się co ograniczać do takiego podziału. Nie ważne czy należycie do płci pięknej, czy brzydkiej, czy macie lat kilkanaście, czy tez dawno już nastolatkami być przestaliście – jeśli macie w sobie choć trochę romantycznej duszy, „Ścieżki młodości” to seria dla Was. Świetnie napisana, znakomicie zilustrowana (jeśli pamiętacie „Orange”, podobną bardzo opowieść, choć tam w zwyczajne życie wsączyło się całkiem sporo fantastyki, to dzieło Io Sakisaki na pewno się Wam z nią skojarzy) i ładnie wydana. Ja ze swej strony polecam gorąco.



A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.






Komentarze