ZŁAMANE
SERCA
Czym byłaby miłość bez złamanego
serca? No właśnie. w „Ścieżkach młodości” już niejedna postać dostała kosza,
ale teraz nadszedł czas by jeszcze bardziej zagęścić akcję na tym polu. A nic
tak w romantycznej opowieści nie buduje napięcia, jak niepewność, łzy i złość
na zachowanie bohaterów. W skrócie, przygotujcie się na solidną porcję emocji i
wzruszeń.
Futaba wreszcie zbliżyła się do
Kou, którego kochała od lat, ale niestety ten pozostawał zbyt blisko z Narumi,
dziewczyną mającą takie same negatywne doświadczenia z przeszłości, jak on.
Dziewczyną, która także go kocha i stara się wykorzystać obecną sytuację na
swoją korzyść. Fakt, że chłopak zdecydował się pomóc jej, a nie zostać z Futabą
sprawia, że nastolatka ma załamane serce. Nie wie co robić, nie potrafi
pogodzić się z obecną sytuacją, a na dodatek Kou zaczyna dziwnie się
zachowywać, unikać jej, a potem znów znika ze szkoły. Co kryje się za tym
wszystkim? I czy zrozumienie tego pozwoli wyjaśnić i naprostować wszystko?
Tymczasem Kikuchi stara się coraz
bardziej zbliżyć do Futaby, ale jednocześnie nie chce wykorzystywać tego, co
się dzieje na swoją korzyść. Pytanie, czy długo będzie w stanie wytrwać w tej
szlachetności. Yuuri, która go nie znosiła, zaczyna przekonywać się do
chłopaka, a to daje mu coraz większe nadzieje. Wkrótce jednak dochodzi do
spotkania Futaby i Narumi, które wyjaśni zachowanie tej drugiej aż za dobrze.
Jednocześnie pojawiają się nieoczekiwane problemy, mogące postawić pod znakiem
zapytania przyjaźń Futaby i Murao…
Autorka „Ścieżek młodości” nie
zamierza odpuścić ani swoim bohaterom, ani nam. Dla nich i dla nas wiąże się to
jednak z masą emocji i wrażeń, a cała opowieść niezmiennie wciąga i intryguje.
Taki to już jednak talent Japończyków, by prostą opowieść o miłości, w której w
zasadzie dzieje się niewiele, zawrzeć w trzynastu niemalże dwustu stronicowych
tomach i zrobić to w sposób nie tylko nienużący, ale autentycznie fascynujący.
A czemu to wszystko tak dobrze się
czyta? Czemu tak działa na czytelników? Odpowiedź jest prosta, każdy z nas
przeżywał w młodości jakieś miłości, każdy też pamięta tamte emocje i
rozczarowania, łatwo więc jest utożsamić się z bohaterami. Owszem, można się
rozwodzić nad męskim ukrywaniem romantyczności, jakby każde uczucie było oznaką
słabości, dlatego podobne tytuły czytają głównie kobiety, ale nie ma się co
ograniczać do takiego podziału. Nie ważne czy należycie do płci pięknej, czy
brzydkiej, czy macie lat kilkanaście, czy tez dawno już nastolatkami być przestaliście
– jeśli macie w sobie choć trochę romantycznej duszy, „Ścieżki młodości” to
seria dla Was. Świetnie napisana, znakomicie zilustrowana (jeśli pamiętacie „Orange”,
podobną bardzo opowieść, choć tam w zwyczajne życie wsączyło się całkiem sporo fantastyki,
to dzieło Io Sakisaki na pewno się Wam z nią skojarzy) i ładnie wydana. Ja ze
swej strony polecam gorąco.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz