MIŁOSNY
DETOKS
Znakomity tom znakomitej serii
mangowej – tyle można powiedzieć o ósmej części „Ścieżek młodości”. Zabawa z
całą opowieścią jak zwykle jest świetna, a losy bohaterów zaczynają się plątać
w taki sposób, jaki lubię najbardziej. A że przy okazji dzieło Io Sakisaki
wyzwala mnóstwo emocji, trudno jest się od niego oderwać choć na chwilę.
„Kocham cię”, oto dwa słowa,
których Futaba nie powiedziała Kou, choć już nieraz chciała to zrobić. teraz
nadszedł czas by przemogła się i powiedziała mu je wprost! Niestety chłopak nie
jest zachwycony jej wyznaniem, wręcz otwarcie daje dziewczynie kosza, a ta
decyduje się zacząć żyć na całego, nie przejmując się nim ani trochę. Na wieść
o tym Kikuchi nie potrafi ukryć zadowolenia i postanawia się zbliżyć do Futaby
jeszcze bardziej. Chce by lepiej go poznała i doceniła, a by to w ogóle miało
szansę zaistnieć, decyduje się wyznać, co do niej czuje. Yuuri i kolega Kikuchiego
postanawiają im skrycie pomóc we wzajemnym zainteresowaniu.
Tymczasem Kominato odkrywa, że Kou
jednak czuje coś do Futaby, choć stara się temu zaprzeczać z całych sił.
Kazanie, jakie mu prawi, sprawia, że chłopak decyduje się przemyśleć swoje zachowanie
i relacje z Narumi. W konsekwencji postanawia znów zbliżyć się do Futaby,
jednak ta w międzyczasie decyduje się urządzić sobie miłosny detoks i
ostatecznie zdystansować się do niego…
Losy bohaterów „Ścieżek młodości”
plączą się coraz bardziej. Miłość, kłopoty z nią, niespełnienie i marzenia – to
wszystko zaprząta ich umysły bardziej, niż cokolwiek innego. Szkoła? Dom?
Rodzice? To wszystko gdzieś tam jest, ważniejsze jednak okazuje się być
uczucie. Emocje, które w nich wyzwala. I emocje te udzielają się czytelnikom,
problemy bohaterów wciągają ich, a całość czyta się po prostu rewelacyjnie.
Autorka potrafi budować napięcie, potrafi intrygować, nawet jeśli i tak
doskonale wiemy czym to się skończy, a przy okazji wszystko to tak znakomicie,
choć prosto i lekko ilustruje, że po prostu nie da się nie ulec urokowi serii.
W tym tomie czeka na czytelników
także krótki komiks dodatkowy, „Skądś znam jego twarz”. W tym pierwszy
one-shocie niezwiązanym z fabułą serii, poznajemy nastoletnią Mako Inoue, która
nie potrafi zrozumieć miłosnych zawirowań w życiu koleżanek. Sama kochała tylko
raz w życiu, dawno temu, teraz odgradza się od uczuć murem, którego nikt nie
jest w stanie przebić. Nikt? Kiedy do dyskusji włącza się szkolny przystojniak,
Sakamoto, chłopak, który przypomina jej kogoś z przeszłości dziewczyna zaczyna
czuć coś nowego. Tylko czy ma szansę u kogoś takiego, jak on?
I również ten dodatek czyta się i
ogląda wprost znakomicie. Bo wszystko to, co w serii najlepsze, zostało tu
zachowane i równie dobrze mogłoby być spin-offem całości, przedstawiającym losy
innych bohaterów, a nie samodzielnym dziełem. Nic więcej dodawać tutaj nie
trzeba, bo „Ścieżki młodości” to po prostu znakomita seria, którą czyta się
jednym tchem i wciąż ma ochotę na więcej. Miłośnikom romantycznych, ale nie infantylnych
uniesień, polecam gorąco, będą zachwyceni.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz