Wilczyca i Czarny Książę #2 - Ayuko Hatta

MIŁOŚĆ/NIENAWIŚĆ


W pierwszym tomie „Wilczycy i Czarnego Księcia” autorka tak bardzo przyspieszyła akcję, że w niespełna dwieście stron przedstawiła wydarzenia, które w innej serii ciągnęłyby się pewnie przez cztery tomiki. Istniała więc obawa czy i teraz zdoła utrzymać to tempo, ale okazała się zupełnie nieuzasadniona. Ciąg dalszy losów Eriki i Saty nie zwalnia ani na moment, nie daje też chwili oddechu ani bohaterom, ani czytelnikom – ale nikt tu oddechu nie potrzebuje. Każdy chce tylko więcej: emocji, humoru, przeżyć. I dokładnie to dostaje!


Nastoletni Erika ma dość. Znalazła się w samym środku kłopotów i nie potrafi z nich wybrnąć. Co tam nie potrafi, nie chce! Udając przed koleżankami, że ma chłopaka, zaangażowała się w relację z przystojnym Satą. Chłopak jednak okazał się prawdziwym sadystą – chciał móc traktować ją, jak swojego pieska. Wykańczał ją psychicznie, bawił się nią. A jednak dziewczyna odkryła, że się w nim… zakochała. Teraz, choć wie, że nic to pewnie nie zmieni, postanawia wyznać mu swoje uczucia. Jak to jednak w takich wypadkach bywa, łatwiej powiedzieć, gorzej zrobić. Kiedy w końcu jej się to udaje  zapowiada, że niezaprzestanie prób obudzenia w chłopaku jakichś cieplejszych uczuć do niej, zaczyna się nowy koszmar. Sata bawi się nią jeszcze bardziej, oszukuje ją i wprowadza w błąd, to dając nadzieję, to znów ją odbierając. Dziewczyna ma go dość, ale za każdym razem, gdy jest gotowa zerwać ich chorą relację, chłopak robi coś, co ją do niego przekonuje…

Tymczasem na horyzoncie pojawia się jej nieoczekiwany sojusznik. Takeru to chyba jedyny przyjaciel Saty, a przy okazji chłopak, który jest miły, sympatyczny i uczynny. Kiedy dowiaduje się o uczuciu Eriki, postanawia pomóc jej zdobyć Satę. Tylko czy to może się udać? I jakie jeszcze komplikacje wywoła cała sytuacja?


Zabawa z „Wilczycą i Czarnym Księciem” jest po prostu przednia. Ten humor, to tempo, to zagęszczenie akcji… Autorka od początku celuje także w bardziej dorosłe tematy, niż większość podobnych mang. Bohaterowie bez skrępowania rozmawiają choćby o seksie, co w końcu jest rzeczą naturalną dla nastolatków. W tym tomie dochodzi jeszcze więcej powagi, pojawiają się też silniejsze miłosne uniesienia, a całość doskonale realizuje gatunkowe założenia, bez jakiegokolwiek rozwlekania akcji.


Jednocześnie nie można też zapomnieć o znakomitym dodatku „Kołysanka dla prawiczka”. Główny bohater tego shorta, nastoletni Ooji, to typowy nerd. Nosi okulary, kocha czytać o grach, gry także uwielbia. Nie znosi natomiast plastikowych dziewczyn – tych, które chwalą się tylko tym, co najlepsze, często są łatwe, puste, wulgarne i zachowują, jakby były przygłupie. Niestety, kiedy wybiera się po nowy numer ulubionego pisma, staje się świadkiem kłótni. Chłopak rzuca właśnie Mio Komuro, jedną z plastikowych dziewczyn. Ta by się na nim odegrać z miejsca bierze sobie Oojiego na kolejnego „ukochanego”. Czego nauczą się od siebie nawzajem? I czy z tego może jednak zrodzić się prawdziwa miłość?


Dodatek ten jest po prostu zachwycający. Prosty, pełen emocji, równie świetnie narysowany, co główna opowieść, pozostawia po sobie bardzo przyjemne wrażenie i duży niedosyt. Aż szkoda, że to tylko short, a nie cała oddzielna seria.


Dodawać nic więcej nie trzeba. Kto lubi dobre opowieści o miłości (celowo unikam słowa romans, bo określenie to niestety kojarzy się z kiczowatymi historiami pozbawionymi jakichkolwiek wartości) na pewno będzie zadowolony. I to jak. Dlatego ja ze swej strony polecam bardzo gorąco.



A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.






Komentarze