W trzecim tomie "Deadman
Wonderland" na jaw wychodzi kilka intrygujących rzeczy. Jak zwykle jednak
na miłośników serii czeka przede wszystkim dużo krwawej, wulgarnej zabawy. Ale
zarazem wszystko to nie jest pozbawione pewnego infantylnego niemalże uroku,
który w szczególności kupił moje serce.
Ganta wygrał swoją pierwszą walkę z
osobnikiem tak, jak on władającym Gałęzią Grzechu i zarobił dużo CP, stać go
więc na cukierki ratujące życie, jednak to dopiero początek jego kłopotów.
Chwila świętowania i odprężenia, a także poznanie pewnej sympatycznej
dziewczyny, Minatsuki, to jedynie cisza przed burzą. Już wkrótce czeka go
kolejna walka, a jego przeciwniczką ma być właśnie ona. Czy Ganta będzie w
stanie walczyć z nią, wiedząc jaki los czeka pokonanych? A może na arenie czeka
na niego wielkie zaskoczenie, które odmieni wszystko?
Tymczasem Yo próbuje odnaleźć
zarówno jego, jak i własną siostrę. Jak się okazuje, dał się zamknąć w DW, by
ją ocalić. Jednocześnie zastanawia się nad Shiro, której ostatnie działania
przeraziły go. Kim jest dziewczyna, którą Ganta najwyraźniej zna ze swojej
przeszłości? Gdy coraz więcej faktów na jej temat wychodzi na światło dzienne,
Yo dociera do areny walk Deadmanów. Niestety okazuje się, że jego siostrą jest Minatsuki,
która walczy właśnie z Gantą. Chłopak gotów jest chronić siostrę za wszelką
cenę, ale co z tego wyjdzie?
Muszę przyznać, że zaskoczył mnie
ten tom. Nie spodziewałem się, że sekrety Shiro i Czerwonego tak szybko wyjdą
na jaw, ani w jaki sposób się rozwiążą. Może za bardzo dałem porwać się akcji,
zamiast pomyśleć nad fabułą, a może autorowi rzeczywiście udało się tak dobrze
ukryć rzeczy dość oczywiste, kiedy już je znamy. Ważne, że efekt finalny jest,
jaki jest, co mnie osobiście bardzo cieszy.
Oczywiście poza tajemnicami jest tu
także krwawa, szybko poprowadzona akcja, ciekawy, brudny klimat i postacie,
których nie sposób nie polubić. Niemal każdy jest tu chorą bestią, ale zarazem
niemal każda znajdująca się na pierwszym planie postać prędzej czy później
zjednuje sobie choćby część naszej sympatii. Co więcej niektóre z nich są
naprawdę urocze, co tylko należy zaliczyć mandze na plus. Przynajmniej ja
osobiście uwielbiam takie połączenie infantylności, wulgarności i przemocy.
A wszystko to znakomicie
zilustrowane, prosto i ekspresyjnie, gdy tego potrzeba, szczegółowo gdy wymaga
tego akcja i rozczłonkowane, okaleczone ciała. Ogląda się to z przyjemnością,
choć co wrażliwszym zalecałbym ostrożność. Czyta też znakomicie. Nie dla
wszystkich to rzecz - i, oczywiście dla starszych - ale kto lubi takie klimaty,
będzie zadowolony.
A ja dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza