NIE
IMIĘ DECYDUJE O CZŁOWIEKU
To już co prawda piąty tom
"Tokyo Ghoul:re" ale seria wciąż się rozkręca. W poprzednich
częściach więcej było dialogów, niż akcji, często też właściwie niewiele z tych
rozmów bohaterów wynikało, ale teraz seria zaczyna w końcu przyspieszać,
udzielać odpowiedzi na niektóre pytania i wracać na bardziej mroczne ścieżki. I
mam nadzieję, że w kolejnych tomach utrzyma ten kurs, bo takie oblicze cyklu
odpowiada mi najbardziej.
Inspektorzy BSG są coraz bliżej
rozwiązania sprawy „Rose”, ale pojawia się nowy problem. Wszystko wskazuje na
to, że członkowie rodu sprzymierzyli się z drzewem Aogiri. Pytanie tylko czy ze
wszystkimi członkami, którzy pozostali przy życiu, czy może zaledwie kilkoma z
nich. Kwestia ta jest kluczowa dla dalszego rozwoju spawy, więc Sasaki
proponuje plan, który może pomóc im rozwiać wątpliwości.
Tymczasem coraz więcej ghuli, które
znały przed laty Kanekiego, zaczyna domyślać się, że Haise to w rzeczywistości
on, tyle że pozbawiony pamięci. Także sam zainteresowany jest coraz bliżej
odkrycia swojej przeszłości, jednak nadal nie potrafi dotrzeć do wszystkich interesujących
go faktów. Jak się przekonuje, to nie imię świadczy o człowieku, jednak
zrozumienie tego, kim był będąc Kanekim nie daje mu spokoju…
"Tokyo Ghoul" było znakomitą
serią, bo łączyło w sobie mrok, brutalność i dynamiczną akcję. Każdy tom
czytało się lekko, szybko i przyjemnie, a po finale pozostało wiele otwartych
kwestii. Na kontynuację, czyli "Tokyo Ghoul:re" liczyłem więc bardzo.
I zaczęła się ciekawie, jednak zupełnie zmienił się charakter całości. Zniknął
gdzieś mrok, a przynajmniej jego znaczna część, mniej było też elementów grozy
i przede wszystkim tempo stało się bardziej leniwe. Co samo w sobie nie jest
złe, z tym że autor trochę za bardzo odwlekał rozwinięcie wielu kwestii. Nadal
czytało się to nieźle, nadal było ciekawe, ale czasem bardzo się dłużyło.
Teraz na szczęście to się zmienia.
Powoli, bo akcja przytykana jest spokojniejszymi momentami, ale jest i krwawo,
i mrocznie, i wreszcie pojawiają się jakieś konkrety. Podoba mi się, jak autor,
zamiast robić wielką sprawę z wyjaśniania wątków pozostałych z "Tokyo
Ghoul" rzuca odpowiedzi ot tak od niechcenia, jakby to było coś naprawdę
zwyczajnego i nie wymagało wielkiej oprawy. Poza tym jest w tomie piątym kilka
spektakularnych scen i całkiem przyjemna ilość elementów grozy.
A wszystko to podane w bardzo
realistyczny sposób. Autor mocno posiłkuje się obrabianymi cyfrowo zdjęciami,
ale robi to w sposób przemyślany i tak znakomity, że plenery ogląda się z
wielką przyjemnością. Świetny jest też design postaci, kompozycja scen walki i
krwawe momenty. Jest też w tym nieco uroku i humoru, a klimat całości jest
znakomity. Miłośnicy horroru będą więc z całości bardzo zadowoleni, nawet jeśli
wciąż jest tu sporo dłużyzn.
Komentarze
Prześlij komentarz