MAGICZNE
DZIEWCZYNY…
…jak należałoby przełożyć oryginale
„Re: mahō-shōjo”, to kolejna
nowość na naszym rynku. Nad Wisłą gatunek ten ma nie tylko dość długą tradycję,
ale przede wszystkim kultowy status – to w końcu od najsłynniejszej jego przedstawicielki,
czyli „Czarodziejki z księżyca” zaczęło się w Polsce zainteresowanie japońską
twórczością i kulturą. Gdyby więc „Wrobiona w magię” była tytułem poważnym,
czekałoby na nią nie lada wyzwanie stawienia czoła wielkim oczekiwaniom,
któremu pewnie by nie podołała. Ale opowieść Kona Shiyoty to pastisz gatunku –
i to pastisz naprawdę udany, który broni się także jako dobra komedia dla
czytelników niezaznajomionych bliżej z prawidłami tej mangowej gałęzi.
Kiedy Clan miała osiem lat została
czarodziejką. Walczyła z wielorybami, władała niezwykłą mocą, miała towarzysza
– gadającego psa Buromira, ale została od tego wszystkiego uwolniona. Teraz,
siedem lat później, żyje już tylko wspomnieniami tamtych chwil, choć są to
wspomnienia wyblakłe. Czasem fanatycy jej magicznego wcielenia, widząc w niej
kogoś podobnego do dawnej magicznej wojowniczki, ślinią się na jej widok,
biegają za nią z kamerami czy namawiają na cosplay, ale to już nie to samo.
Szczególnie, że takich zboczków potrafi zadowolić tylko mała dziewczynka,
nieświadoma swej seksualności, a ona już dawno z tego wyrosła. I nagle jej
życie się zmienia. jej młodsza siostra przygarnia tajemniczego, gadającego psa,
który zachowuje się jak zboczony staruch, a ten okazuje się być… tak, tak,
Buromirem. Clan znów odzyskuje swoje moce i ma wkroczyć do akcji by walczyć dla
królowej, ale… No właśnie, pojawiają się problemy. Strój, który pasował na
ośmiolatkę, na nastoletnią Clan już niezbyt się nadaje. Kształty wylewają jej
się z ubrania, wszystko ciśnie i dusi, a jakby tego było mało w misjach potrafi
przeszkodzić jej bujny biust. Do tego dziewczynie wcale nie spieszy się do
powrotu, a wróg nie śpi…
Ex czarodziejka, jej słodka
siostrzyczka, zboczony pies, dziwaczni wrogowie i grupka fanów, którym w głowie
tylko jedno (a dla których nastolatki są już zdecydowanie za stare). Tak w
skrócie przedstawia się „Wrobiona w magię". Każdy, kto czytał mangi typu
magical girls albo oglądał reprezentujące gatunek anime, z pewnością będzie
zadowolony z lektury tej opowieści. Twórca w skuteczny, a przede wszystkim
zabawny sposób obśmiewa schematy mahō-shōjo, podlewając je dowcipami rodem z
shōnena (czyli z całkiem sporą dozą erotycznego podtekstu) oraz motywami znanymi
z podobnych dzieł, a nawet baśni i zastępując dziewczyńskie klimaty solidną
dawką pięknych kształtów i łagodnej nagości.
Całość spodoba się więc zarówno
miłośnikom shōjo, którzy zmęczeni są schematami gatunku, shōnenów, jak i
pikantnych komedii. Czyta się to szybko i przyjemnie, całość skutecznie
poprawia też humor. Szata graficzna, choć prosta, także jest udana. :Wrobiona magię" nie jest co prawda mangą ani
wybitną, ani ambitną, ale dostarcza niezłej, lekkiej rozrywki i w ciekawy
sposób pokazuje co się dzieje z największymi bohaterami, kiedy ich sława już
przeminie.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz