KOSZYKARSKA
PRZESZŁOŚĆ
W jedenastym tomie „Kuroko”, na
miłośników serii, obok sportowej rywalizacji, czeka kolejna dawka
spokojniejszych momentów. Oczywiście mamy tu humor, nieco odpoczynku i tym
podobnych elementów, ale prym wiodą tutaj retrospekcje pokazujące nam początki
istnienia klubu koszykarskiego Seirin i rodzące się między bohaterami relacje.
Eliminacje do Pucharu Zimowego
trwają, a Seirin mierzy się w nich z Shuutoku. Midorima wydaje się jeszcze
lepszy niż wcześniej, a co za tym idzie, wszystko wskazuje na to, że dla Kagamiego
i reszty mecz jest stracony. Jednakże wtedy do akcji wkracza Kuroko, który ma
zanadrzu zupełnie nową technikę. Pytanie tylko czy za jej pomocą będzie w
stanie poradzić sobie z przeciwnikami? W końcu nawet on nie da sobie rady,
jeśli będzie musiał walczyć sam, a wydaje się być na to skazany…
Mecz jednak to tylko część z tego,
co czeka na naszych bohaterów. Będą bowiem musieli zmierzyć się ze sprzątaniem
przed inspekcją, a jak się wkrótce przekonają, niektórych rzeczy lepiej jest
nie ruszać. Czas wypaczyć potrafi bowiem nawet jedzenie, które… Aaaaaa!!!
Czyżby ryżowa kulka żyła?! Jednocześnie można także znaleźć kilka ciekawych
rzeczy. Chłopaki postanawiają w zapuszczonym pomieszczeniu odszukać całą serię
mang, porozrzucaną tu i tam, ostatecznie jednak natykają się na zeszłoroczne
zdjęcie członków klubu, co prowadzi do poznania przez pierwszorocznych historii
jego powstania…
Rzeczą, którą w przypadku
"Kuroko" chyba najbardziej wypada docenić, jest fakt, że manga przez cały
czas trzyma ten sam poziom. A przecież łatwo mogłaby stać się nudna.
Bohaterowie wciąż tylko albo grają w piłkę, albo ćwiczą. Szkolne życie, jeśli
się w ogóle pojawia, jest jedynie dodatkiem, podobnie jak wiele innych
elementów. A jednak Fujimaki wciąż jest w stanie podawać nam to samo we
wspaniały sposób, nie wywołując przy tym poczucia wtórności. Oczywiście wiem,
że na tej samej zasadzie zbudowane są też bitewniaki, ale jednak w ich
przypadku akcji nie ograniczają tak bardzo konkretne reguły gry.
Autor "Kuroko" daje
jednak radę wyciągnąć z tego porywającą opowieść. Opowieść, która bawi,
śmieszy, czasami wzrusza, czasami drażni nerwy. Świetnie poprowadzoną,
znakomicie narysowaną, klimatyczną i sympatyczną. A przy okazji doskonale
zilustrowaną, w sposób prosty, dynamiczny i pełen realizmu. Jak zwykle zatem
polecam gorąco nie tylko fanom koszykówki.
Komentarze
Prześlij komentarz