SPORTOWY
FESTIWAL SUPERBOHATERÓW
Chociaż na rynku dostępnych jest
wiele mang z gatunku shounen, to chyba właśnie "My Hero Academia"
należy do moich obecnych ulubieńców. Oczywiście jeśli chodzi o wciąż ukazujące
się tytuły. Dlaczego? Bo to po prostu dobra manga, oferująca wszystko co
najlepsze w swojej kategorii i dorzucająca do tego solidną garść superhero.
Jest więc lekko, przyjemnie, z humorem, napięciem i solidną porcją walk.
Midoriya niedawno przekonał się co
to znaczy być superbohaterem, kiedy wraz z kolegami musiał stawić czoła prawdziwym
złoczyńcom, którzy zaatakowali szkolną arenę. Ale zanim nastolatkowie zdołali
porządnie odpocząć, nadszedł czas kolejnych wyzwań – a dokładniej Festiwalu
Sportowego U.A. Ku zaskoczeniu wszystkich, w pierwszej konkurencji zwyciężył
Midoriya, zyskując nie tylko na popularności, ale także i… wartości. To jednak
dopiero początek. Osób, które chcą zwyciężyć nie brakuje, a przy kolejnych
wyzwaniach na naszego młodego herosa czekają przeszkody, z którym może sobie
nie poradzić…
Kiedy patrzę na "My Hero
Academia" mam wrażenie, że tak wyglądałby mainstreamowy komiks amerykański
gdyby był mangą. Mamy tu w końcu drużynę dzieciaków obdarzonych niezwykłymi
mocami, trenujących pod okiem mentorów ("X-Men"), mamy głównego
bohatera, zwykłego dzieciaka, który nie jest zbyt popularny, a który swoje moc
zdobywa przypadkiem i zostaje bohaterem ("Spider-Man") itd., itd.
Podobne rzeczy można by mnożyć, ale po co. Wyszukiwanie ich to część przyjemności
płynącej z lektury, a całość łącząc w sobie dwa rodzaje komiksów, serwuje nam
naprawdę udany produkt finalny.
Do tego wszystko to czyta się
naprawdę przyjemnie i szybko; aż szkoda kończyć lekturę. Humor, akcja, szybkie
tempo, ciekawi bohaterowie, urocze bohaterki, walki... Który nastolatek (albo
dorosły wychowany na takich opowieściach) tego nie lubi? Szczególnie, że szata
graficzna całości jest po prostu znakomita w swej typowej dla shounenów
prostocie.
Czy muszę dodawać coś jeszcze?
Polecenie "My Hero Academia" to czysta formalność, choć miłośnicy
gatunku pewnie i bez tego sięgną po serię. Całą resztę, szczególnie
nastolatkom, którzy nie poznali jeszcze shounenów, zachęcam, bo warto.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz