Rat Queens #3: Demony - Kurtis J Wiebe, Tess Fowler

SZCZURZE KRÓLOWE RUSZAJĄ W DROGĘ


„Rat Queens”, nie ma się co oszukiwać, to seria w sam raz dla facetów. A właściwie nastolatków, którzy odkryli właśnie fantasy i kręci ich ten gatunek. Bo komu innemu można polecić cykl opowiadający o seksownych, wiecznie napalonych twardych heroinach, które klną i zarzynają wrogów na różne krwawe sposoby, a całość przepełniona jest niewybrednym, wulgarnym humorem? Pierwszy tom całkiem mi się podobał, drugi okazał się nieco słabszy, bo poza niewymagającą rozrywką nie oferował nic więcej. Trzeci też nie stara się wznieść na szczególne wyżyny ambicji, ale jeśli lubicie komedie fantasy, będziecie bawić się w trakcie lektury całkiem dobrze.


Trolle, armie orków, koniec świata z demonami z nieba… To wszystko jest już za naszymi bohaterkami, lubiącymi wypić, zażyć coś mocniejszego i oddać się uciechom cielesnym wojowniczkami. Teraz nadszedł czas na zmierzenie się z nowymi kłopotami. Hannah dowiaduje się, że jej ojciec, który z polityką nigdy nie miał nic wspólnego, wmieszał się w bunt przeciwko Radzie Dziewięciu. Dziewczyna rusza więc w drogę do Dunlas by rozeznać się w sytuacji i pomóc mu w kłopotach. Oczywiście przyjaciółki jej nie opuszczają. Zanim jednak uda im się dotrzeć do miasta, wpadają w tarapaty. Hannah zasnęła na warcie, a gobliny smakosze uprowadziły ją i jej towarzyszki i teraz całą czwórkę czeka pożarcie. Oczywiście wiadomo, że poradzą sobie z tymi tarapatami, ale w jaki sposób? I jakie problemy czekają ich w Dunlas?


Jak pisałem na wstępie, nie macie co szukać w „Rat Queens” głębi, ambicji, wyższych wartości czy zaangażowanych treści. Ta seria ma przede wszystkim dostarczyć prostej, dynamicznej rozrywki. Czegoś w sam raz na popołudnie, kiedy chce się odreagować po ciężkim dniu i wyłączyć myślenie albo do poczytania w pociągu czy autobusie w drodze do pracy bądź szkoły. Można się pośmiać, można się wciągnąć w przygodowe opowieści i spędzić przyjemnie nieco czasu w towarzystwie twardych bohaterek.


Fabuła każdego z tomów to właściwie mix motywów znanych z literatury fantasy, przepuszczonych przez krzywe zwierciadło i podlanych solidną dawką wulgarności. Czy jest to szczególnie odkrywcze? Odpowiedzi na to pytanie domyślacie się pewnie sami, ale autorom udało się wszystko wykorzystać na tyle dobrze, że serię czyta się lekko, szybko i przyjemnie, nawet jeśli niczym nie zaskakuje ani nie powala na kolana.


W przypadku trzeciego tomu muszę natomiast pochwalić szatę graficzną. Po zmianach na bardziej szkicowaną grafikę, jakie mieliśmy okazję oglądać w poprzedniej części, teraz mamy rysunki czystsze i bardziej typowe dla historii z tego gatunku. Ogląda się je przyjemnie, bo dobry jest też sam kolor, do tego mamy świetne wydanie z solidną porcją dodatków, więc fani takich komiksów będą zadowoleni. I cóż, że nie ma w tym większej głębi, czasem wcale jej nie potrzeba, jeśli czytelnik dobrze się bawi.

Komentarze