WIĘCEJ
MAGII I DZIEWCZYN
„Re: mahō-shōjo” to żadna wybitna
manga. Nie znajdziecie tu wyższych wartości, ambitnych i ważkich treści,
zaangażowanej fabuły ani głębi psychologicznej. Ale nie o to w niej chodzi. O
co zatem? Żeby obśmiać schematy gatunku "magicznych dziewcząt" i
dostarczyć zabawnej rozrywki głównie męskiej części czytelników. Czeka na nich
dużo niewybrednego humoru, sporo erotycznych żartów i seksowne bohaterki walczące
ze złem. Gotowi na takie doznania?
Clan kiedyś była czarodziejką,
walczyła z bestiami udającymi wieloryby i ogólnie wiodła szalone życie
obrończyni dobra. Ale potem dorosła, wyrosła ze swoich ciuszków, przestała być
grzeczna i słodka i zapomniała o przeszłości. Do czasu, teraz bowiem zagrożenie
znów się pojawiło a Clan musi poradzić sobie nie tylko z wrogami, ale i
gadającym psem, a także przyciasnymi ciuszkami, w które musiała się wbić, a z
których wylewa się jej to i owo, czego nie miała jako mała dziewczynka. A jakby
tego było mało, wszystko zaczyna iść nie tak. W trakcie walki naszą bohaterkę
połyka wieloryb. Do tego na scenie pojawia się nowa postać, pewna płaska jak
deska, ale wydająca się być czarodziejką dziewczyna. Kim jest? I jakie są jej
intencje?
Wszystko, co można powiedzieć o tej
mandze napisałem właściwie już na wstępie. "Wrobiona w magię" to
niegrzeczna (także jeśli chodzi o wulgarność) i niewymagająca parodia gatunku,
którego najsłynniejszą przedstawicielką (przynajmniej w Polsce) jest
"Czarodziejka z Księżyca". Mamy tu zatem łagodną erotykę, żarty
utrzymane w tej stylistyce, piękne i seksowne czarodziejki, które świecą tym i
owym... Jest akcja, jest zboczony gadający pies, są wrogowie - czyli dokładnie
to, co być powinno.
Jeśli jednak przyjrzymy się całości
bliżej - przedzierając się przez niewybredne dowcipy i tym podobne rzeczy -
znajdziemy tutaj całkiem celną parodię mahō-shōjo, a przy okazji także fanów
(nie fanki) tego gatunku. Szkoda, że autor nie obrał tej drogi i bardziej nie
wykorzystał elementów satyry, ale i tak całość jest całkiem niezła, szybka w
odbiorze, zabawna i przyjemna. Do tego dobrze zilustrowana, dość prosto co
prawda i często oszczędnie, ale jednak w sposób pasujący do treści.
Miłośnicy takich erotyzujących
komedii, którzy nie oczekują ambitnej zawartości będą zadowoleni. Szczególnie
jeśli mają po kilkanaście lat i burzę hormonów. Choć, oczywiście, nie tylko
oni.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz