ZABÓJCZO
DOBRY KOMIKS
Nie wiem czy „Zabij albo zgiń” to
najlepsza seria, jaką Non Stop Comics ma w swojej ofercie. W końcu wydawca
regularnie publikuje obecnie kilka świetnych niegłównonurtowych tytułów. Jedno
jednak jest pewne: obok „Paper Girls” właśnie to dzieło należy do czołówki
najlepszych z nich. I nic w tym dziwnego, Brubaker to jeden z najlepszych
scenarzystów w branży, a absolutnie rewelacyjna szata graficzna wynosi
„Zabij” na wyżyny, do jakich nie zbliża
się większość komiksów tego typu.
Dylanowi wreszcie zaczęło się
układać. Odkąd zaczął regularnie przyjmować właściwe leki, przestał widywać
demona, znów spotyka się Kirą, nie czuje potrzeby zbijania i nawet udaje mu się
sprawić, że policja łagodzi patrole wywołane jego działalnością. Nawet kiedy
mija miesiąc, nie dopada go żadna choroba. Czyżby w końcu mu się udało? Nadal
pozostaje przecież nierozwiązana kwestia polujących na niego Rosjan, z którą
nie tak łatwo będzie się uporać. Niestety, wkrótce wszystko zaczyna się sypać.
Dylana dopadają dolegliwości, które dobrze już zna, do tego odkrywa, że demon,
którego jego ojciec upamiętnił na kilku swoich obrazach, jest chyba jednak
czymś więcej niż wytworem jego chorej wyobraźni. Gdy pętla wokół jego szyi
zaciska się coraz bardziej, chłopak znów musi wkroczyć do akcji i zabić, albo
sam zginie…
Czego potrzeba by zrobić dobry
thriller tudzież dobrą historię sensacyjną? Przede wszystkim konkretnej fabuły,
która pozwoli na ciągłe zwroty akcji, mrocznej, krwawej i poprowadzonej na tyle
sprawnie, by czytelnik nie chciał się od niej oderwać choćby na chwilę. Ta zaś
nie może obejść się bez ciekawego bohatera, najlepiej takiego, z którym można
się identyfikować – zwyczajnego gościa, zmuszonego do robienia nieludzkich
rzeczy. Przy jego boku, oczywiście, stanąć musi piękna dziewczyna, nieco
fatalna, nieco potrzebująca jego pomocy. Szybkie tempo, realizm, przekonujące
zdarzenia i wreszcie lekkość, która poniesie to niczym na skrzydłach też się
tutaj przydadzą. I właśnie to wszystko ma do zaoferowania „Zabij albo zgiń”.
Ale ta seria nie byłaby tak
znakomita, gdyby na tym poprzestała. Brubaker poza stworzeniem wzorcowego i
przekonującego mrocznego komiksu akcji, serwuje nam także rzeczy, które skłaniają
do myślenia i satysfakcjonuąe bardziej wymagających odbiorców. Wykreowane przez
niego postacie są psychologiczne pogłębione, krwiste i bardzo ludzkie, do tego ich czyny (w pierwszy tomie co prawda
trzeba było nieco przymknąć oko na motywy głównego bohatera, ale kiedy już się
to zrobiło, zostawała czysta przyjemność obcowania z lekturą) zmuszają nas do
wyrobienia sobie własnego zdania. I jak tu nie cenić czegoś takiego?
Nie da się też nie docenić
absolutnie zachwycającej szaty graficznej. Kreska, bardzo europejska, jest
realistyczna, szczegółowa i po prosu piękna. Twarze bohaterów oddane zostały
niemal z fotograficzną dokładnością, tak samo zresztą jak tła i wszelkie
detale. Do tego mamy doskonały kolor, na pierwszy rzut oka prosty i momentami
niechlujny, ale w tej niechlujności przemyślany, tworzący genialny klimat i
doskonale uzupełniający ilustracje. Już więc dla strony graficznej warto byłoby
po „Zabij” sięgnąć, ale to przecież tylko część tego, co do zaoferowania ma ta
seria. Całość robi wielkie wrażenie i aż szkoda, że znów trzeba czekać na
kolejny tom.
Komentarze
Prześlij komentarz