Kuroko's Basket #20 - Fujimaki Tadatoshi

BEZ CHWILI WYTCHNIENIA


"Kuroko's Basket" to manga na wskroś sportowa. Nie jestem co prawda specjalistą od tego typu tytułów, sportu unikam jak ognia i dzieł stricte z tego gatunku poznałem niewiele, niemniej pewne rozeznanie posiadam. Nie brak więc w nich podziału na wątki obyczajowe i sportowe, „Kuroko” zaś jest skupiony przede wszystkim na tych drugich. A jednak, Fujimaki serwuje nam to w taki sposób, że nawet czytelnicy tacy, jak ja z przyjemnością zagłębią się w jego lekturze.


Seirin z wielkim trudem wygrało mecz z Touou, jednak droga do finału jest jeszcze daleka. Tymczasem na horyzoncie pojawiają się nowe problemy, tym razem bardziej osobiste niż kolejne starcia na boisku. Oto Haizaki stał się zagrożeniem także na gruncie prywatnym. Kise chce pokonać go w zaczynającym się właśnie meczu, ale jego drużyna zdaje się przegrywać. Haizaki posiada bowiem niezwykły dar kradnięcia technik – nie dość więc, że potrafi skopiować niemalże każde zagranie, to jeszcze gracz, któremu je zabrał, traci zdolność jego używania. Czy w takiej sytuacji Kise ma jakiekolwiek szanse zwyciężyć? Szczególnie, że przeciwnik był jednym z kandydatów do „Pokolenia Cudów”…

Tymczasem Seirin, po serii zwycięstw, dociera w końcu do półfinału. Najpierw jednak na kibiców czeka mecz Shuutoku z drużyną Rakuzan dowodzoną przez Akashiego. Od początku meczu wydaje się, że to ci pierwsi rządzą na parkiecie, ale to jedynie pozory. Akashi do akcji wkracza w drugiej połowie i pokazuje co znaczy wielkość „Pokolenia Cudów”. Jak Shuutoku poradzi sobie z graczem, przy którym żaden atak ani żadna obrona nie ma szans powodzenia?


Przyznam, że po trzech ostatnich tomach, w trakcie których bohaterowie nie schodzili z boiska, miałem nadzieję, iż teraz akcja nieco zwolni, dostarczy spokojniejszych momentów i więcej humoru. Tak zresztą było dotychczas. Tymczasem akcja od samego początku gna na złamanie karku, chłopaki z drużyn zmagają się z kolejnymi przeciwnikami i starają się zwyciężyć…


… ale o dziwo wszystko to jest nieco inne. Więcej tu dynamiki, agresji i zaskoczeń niż poprzednio. Czytelnicy znajdą tu także kilka klimatycznych momentów i prawdziwy pokaz potęgi. Jak zawsze czyta się to szybko, ogląda z dużą przyjemnością i chętnie od razu łapie za kolejny tom. Fanom serii polecać nie muszę, ale miłośników koszykówki i shounenów tradycyjnie zachęcam do zapoznania się z tym tytułem.


Komentarze