BEZ
CHWILI WYTCHNIENIA
"Kuroko's Basket" to
manga na wskroś sportowa. Nie jestem co prawda specjalistą od tego typu tytułów,
sportu unikam jak ognia i dzieł stricte z tego gatunku poznałem niewiele,
niemniej pewne rozeznanie posiadam. Nie brak więc w nich podziału na wątki
obyczajowe i sportowe, „Kuroko” zaś jest skupiony przede wszystkim na tych
drugich. A jednak, Fujimaki serwuje nam to w taki sposób, że nawet czytelnicy
tacy, jak ja z przyjemnością zagłębią się w jego lekturze.
Seirin z wielkim trudem wygrało
mecz z Touou, jednak droga do finału jest jeszcze daleka. Tymczasem na
horyzoncie pojawiają się nowe problemy, tym razem bardziej osobiste niż kolejne
starcia na boisku. Oto Haizaki stał się zagrożeniem także na gruncie prywatnym.
Kise chce pokonać go w zaczynającym się właśnie meczu, ale jego drużyna zdaje
się przegrywać. Haizaki posiada bowiem niezwykły dar kradnięcia technik – nie
dość więc, że potrafi skopiować niemalże każde zagranie, to jeszcze gracz,
któremu je zabrał, traci zdolność jego używania. Czy w takiej sytuacji Kise ma
jakiekolwiek szanse zwyciężyć? Szczególnie, że przeciwnik był jednym z
kandydatów do „Pokolenia Cudów”…
Tymczasem Seirin, po serii
zwycięstw, dociera w końcu do półfinału. Najpierw jednak na kibiców czeka mecz
Shuutoku z drużyną Rakuzan dowodzoną przez Akashiego. Od początku meczu wydaje
się, że to ci pierwsi rządzą na parkiecie, ale to jedynie pozory. Akashi do
akcji wkracza w drugiej połowie i pokazuje co znaczy wielkość „Pokolenia
Cudów”. Jak Shuutoku poradzi sobie z graczem, przy którym żaden atak ani żadna
obrona nie ma szans powodzenia?
Przyznam, że po trzech ostatnich
tomach, w trakcie których bohaterowie nie schodzili z boiska, miałem nadzieję,
iż teraz akcja nieco zwolni, dostarczy spokojniejszych momentów i więcej
humoru. Tak zresztą było dotychczas. Tymczasem akcja od samego początku gna na
złamanie karku, chłopaki z drużyn zmagają się z kolejnymi przeciwnikami i
starają się zwyciężyć…
… ale o dziwo wszystko to jest
nieco inne. Więcej tu dynamiki, agresji i zaskoczeń niż poprzednio. Czytelnicy
znajdą tu także kilka klimatycznych momentów i prawdziwy pokaz potęgi. Jak
zawsze czyta się to szybko, ogląda z dużą przyjemnością i chętnie od razu łapie
za kolejny tom. Fanom serii polecać nie muszę, ale miłośników koszykówki i shounenów
tradycyjnie zachęcam do zapoznania się z tym tytułem.
Komentarze
Prześlij komentarz