NASTROJOWY,
SPOKOJNY HORROR
Jaki jest mój ulubiony gatunek
mangi? Na pierwszym miejscu ex aequo znalazłyby się shounen i shoujo, co do
tego nie mam wątpliwości (choć to pierwszy z nich darzę większym sentymentem),
jednak zaraz po nich zdecydowanie musiałbym wymienić horror. Od lat należę
bowiem do miłośników mocnych wrażeń, kocham się bać – a właściwie kochałem, bo
tylko w bardzo młodym wieku filmy grozy potrafiły mnie jeszcze wystraszyć – i uwielbiam
ten klimat, którym podobne dzieła są przepełnione. Nie wszystkie oczywiście
mają go w sobie, ale „Shiki” zdecydowanie może pochwalić się świetnym, mrocznym
i dusznym nastrojem, jaki panuje na stronach serii.
Natsuni leży chory w domu po ataku Tooru,
który teraz co noc przybywa wysysać jego krew. Mężczyzna godzi się na to ze
względu na ich przyjaźń, ma też nadzieję, że ten ucieknie z nimi mimo iż stał
się wampirem. Niestety plany przerywa kolejna tragedia…
Tymczasem „choroba” żony Ozakiego
sprawia, że Seishin kontaktuje się z nim mimo, iż relacje obu się popsuły. Jednocześnie
opowiada mu o swoim ojcu, którego dziwne zachowanie zaczyna go niepokoić. Rodzic,
mimo ciężkiego stanu, z maniakalnym uporem chce się dostać do swojego
przyjaciela. Po co jednak chce to zrobić? Gdy bohaterowie podejmują decyzję by
mu to ułatwić, Ozaki zaczyna własne działania odnośnie żony, która staje się
obiektem pewnego eksperymentu…
„Shiki” to nie horror, który atakuje
nas ze wszystkich stron okrucieństwem, obrzydliwościami i lejącą się
hektolitrami krwią. Owszem, autorzy nie unikają pokazywania mocnych scen, ale
przede wszystkim opowiadają całość w niespieszny, nawet spokojny sposób.
Napięcie narasta tu powoli, klimat zagęszcza się z każdym rozdziałem, a
zagrożenie przybliża coraz bardziej, choć w leniwym tempie.
I mi to wszystko bardzo odpowiada.
Lubię różne odmiany horrorów, od łagodnych rzeczy, w których nic się prawie nie
dzieje, przez typowe straszaki i wszelkiej maści slashery, po najkrwawszych przedstawicieli
gore. To, że „Shiki” jest mniej dynamiczne i brutalne w niczym mi nie
przeszkadza, bo czytając całość bawię się świetnie. Lubię te postacie, te
miejsca i te wydarzenia, i chętnie do nich wracam.
I lubię także tę szatę graficzną.
Może trochę dziwną, jeśli chodzi o design postaci – taki anemiczny i jakby
przerysowany – ale mroczną, ciekawie oddającą tła (przerobione zdjęcia mają
swój urok) i w jakiś sposób dobrze pasującą do całości. Tak więc miłośnicy
spokojniejszych, bardziej nastrojowych horrorów będą zadowoleni.
Komentarze
Prześlij komentarz