OBCY
WŚRÓD UCZUĆ
"Strangers in Paradise: Obcy w raju" to nie tylko zdecydowanie jeden z najpiękniejszych najbardziej
poruszających i najlepszych komiksów o miłości, jakie kiedykolwiek powstały,
ale przede wszystkim jedno z najwybitniejszych dzieł w dziejach tego medium.
Nagrodzony Eisnerem, najważniejszym branżowym wyróżnieniem, za historię "I
Dream of You", National Cartoonists Society Reuben Award dla najlepszego
komiksu i GLAAD Award w tej samej kategorii, znalazł się także na 55 miejscu
komiksów wszech czasów wg "Wizarda", pokonując takie legendy, jak
"X-Men: Bóg kocha, człowiek zabija", "Batman: Długie
Halloween" czy "Azyl Arkham". Wszystko to jednak jak najbardziej
zasłużenie, bo opus magnum Terry'ego Moore'a to jedno z arcydzieł, które
powinno znaleźć się na półce każdego miłośnika komiksu i wszystkich ceniących
poruszające serce i umysł historie.
Francine to młoda kobieta
zaangażowana w związek z mężczyzną, który nie jest jej wart i tylko dobija ją
psychicznie. Jej najlepsza przyjaciółka, Katchoo, pomaga jej jak tylko może, na
swój wybuchowy sposób. Impulsywna i wulgarna, skrywa wiele tajemnic. Jedną z
nich jest fakt, że kocha Francine, pozostałe zaczynają z czasem wychodzić na
jaw. I jest jeszcze on, zakochany w Katchoo David, mężczyzna także niewolny od
sekretów. Życie całej trójki zmienia się, gdy przeszłość Katchoo upomina się o
nią w najmniej oczekiwanym momencie, sprowadzając na nich poważne zagrożenie...
"Strangers in Paradise"
to seria wyrosła na dość nietypowym gruncie. Terry Moore swoje postacie
wymyślił bowiem na potrzeby humorystycznych pasków gazetowych, nad którymi
pracował w młodości. Miał jednak dość tego typu historyjek, chciał zrobić coś
złożonego, o rozbudowanej fabule i konkretnej długości i tak krok po kroku
zaczął się rodzić pomysł na "SIP". To, co ostatecznie powstało,
przyćmiło chyba wszystkie możliwe oczekiwania. Bo czego można chcieć od
obyczajowej historii miłosnej? Emocji, wzruszeń, romantycznych uniesień,
sympatycznych bohaterów, którym możemy kibicować itd., itd. I to wszystko tu
jest, ale gdybym ograniczył się jedynie do wymienienia tych elementów,
wyrządziłbym wielką krzywdę temu komiksowi.
Bo "Obcy w raju" to to
przede wszystkim świetna, życiowa historia, zaludniona przez krwiste,
psychologicznie złożone i intrygujące postacie, o ciekawych życiorysach.
Jednocześnie z czasem prosta opowieść o miłości i przyjaźni zaczyna zmieniać
się w graniczący z thrillerem kryminał. Moore jednak ani na moment nie zapomina
o czym przede wszystkim powinna opowiadać ta seria i serwuje nam emocjonalny
rollercoaster, doskonale przy tym zilustrowany w sposób lekko cartoonowy, ale
idealnie pasujący do treści. Terry to w końcu mistrz rysowania kobiet i mimiki,
a to akurat rzeczy, dla serii istotne.
Dodajcie do tego świetne wydanie,
zbierające w sobie pierwsze dwa volume'y "SIP" (łącznie 16 zeszytów)
i otrzymacie album, który nie tylko musicie mieć, ale który także świetnie
prezentuje się na półce. Wśród nowości próżno szukać równie rewelacyjnego
dzieła i trzeba się cieszyć, że komiksy takie jak ten nie są pomijane w zalewie
wszędobylskiego superhero. Polecam bardzo, bardzo gorąco - tak samo, jak
polecał go słynny reżyser i scenarzysta komiksowy Kevin Smith, pisząc na jego
temat przy okazji wspomnianej przez mnie na początku listy "Wizarda".
Komentarze
Prześlij komentarz