STRASZNIE
CIEKAWA HISTORIA… WIKINGÓW
Jakich przedmiotów uczniowie
najbardziej nie lubią? Z doświadczenia – i to nie tylko własnego, żeby była
jasność – wiem, że nauk ścisłych, geografii i, oczywiście, historii. Czy to
wina tych dziedzin, nie jestem do końca pewien, bo przez całą moją szkolną
edukację, nie spotkałem żadnego nauczyciela, który potrafiłby zachęcić do
zgłębiania wiedzy poruszanej na tych właśnie lekcjach. Nawet ci rzekomi
pasjonaci własnej gałęzi nauki zachowywali się tak, jakby nie znajdowali w niej
zbyt wiele ciekawych elementów. A przecież fascynujące może być wszystko,
trzeba tylko umieć znaleźć w danej rzeczy coś, co nas zainteresuje, odkryć jej
mniej znaną stronę i przede wszystkim poznać właściwy sposób zgłębienia – ot
choćby kogoś, kto będzie potrafił pokazać nam temat tak, jak na to zasługuje.
Jednymi z takich osób są autorzy serii „Strrraszna historia”, którzy udowadniają,
że dzieje naszych przodków mogą wciągać równie mocno, co hollywoodzkie hity i
przy okazji bawić tak, że nie sposób oderwać się od lektury.
W tym tomie, jak sam tytuł wskazuje, na czytelników czeka mnóstwo ciekawostek o Wikingach. Chyba nie ma zbyt dużego sensu zdradzać co znajdziecie w środku, ale jeśli chcielibyście się dowiedzieć, czemu ci potężni wojownicy nosili takie dziwne imiona (choćby Śmierdziuch), jakie potrawy gotowali, ich medyczne zdolności czy to, jak zbudować jedną z ich długich łodzi, to lektura dla Was. Wraz z autorami wyruszycie nie tylko w fascynującą podróż w czasie do epoki krwawych podbojów, ale także i na wyprawę u boku legendarnych barbarzyńców, przekonując się, jak okrutni i pomysłowi bywali…
Kiedy sam byłem dzieckiem, w jednym
z numerów „Kaczora Donalda” (wiem, że przy okazji kilku recenzji pisałem o
podobnych rzeczach, ale magazyn ten był jedną z moich ukochanych lektur
szczenięcych lat i po opowieści z Kaczkami i Myszami sięgam chętnie nawet
teraz) zobaczyłem reklamę serii „Strrraszna historia”. Oczywiście z miejsca
chciałem ją poznać, ale, jak się okazało, księgarnie w małych miastach do
najlepiej zaopatrzonych nie należą. W końcu jednak dorwałem kilka tomów z tej
serii (w tym kalendarz z makabrycznymi datami i ciekawostkami) i muszę
przyznać, ze bawiłem się naprawdę dobrze.
Ten tom, tak jak i te, które
czytałem przed laty, to lekko i prosto napisana książka, pełna takich ciekawostek,
jakie najbardziej lubią wszyscy uczniowie – nieuczonych w szkole. Ciekawostek
trochę krwawych, trochę strasznych, ale podanych z nutą czarnego humoru i w
sympatyczny sposób. Jednocześnie dzieci i młodzież dowiadują się z tej serii
rzeczy, które przydadzą się im na lekcjach. Może nie w bezpośredni sposób, ale
na pewno ubogacą ich wiedzę. I wcale nie są przy tym nieodpowiednie dla ich
wieku. Dodatkowo całość jest zilustrowana w bardzo przyjemny dla oka sposób, co
jeszcze bardziej uatrakcyjnia lekturę.
Jeśli więc szukacie dla swoich
dzieci nietypowej lektury typu „nauka poprzez zabawę”, seria „Strrraszna
historia” to coś dla Was. Coś, co nie znudzi Waszych pociech, a wręcz sprawi,
że będą łaknęły kolejnych tomów, a przy okazji dostarczy im czegoś ponad rozrywkę.
Ja ze swej strony polecam.
A wydawnictwu Egmont dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz