ZNALEŹĆ
MORZE
Pierwszy tom „Dziewczyny znad
morza” okazał się, niczym mocny cios w głowę. Historia, która z opisu wyglądała
na typowe dzieło z gatunku szkolne życie, gdzie problemy dnia codziennego
nastolatków mieszają się z miłosnymi historiami, w rzeczywistości okazała się
ciężkim, psychologicznie pogłębionym i depresyjnym dramatem przesyconym
kompulsywnym, brudnym seksem. Zdawało się, że druga – i zarazem ostatnia część
– zmieni nieco ton, na szczęście zachowała wszystko to, co w jedynce szokowało
i poruszało i w satysfakcjonujący sposób zakończyła całą historię, choć
pozostawiła po sobie spory niedosyt.
Senne nadmorskie miasteczko.
Nastoletnia Koume Sato po pierwszych miłosnych rozczarowaniach zaczęła wieść życie
pełne kompulsywnego seksu uprawianego z kolegą Keisuke Isobe. Teraz ta relacja
jest już za nią, oboje poszli własnymi drogami, ale czy właściwie cokolwiek
zmieniło się w ich życiu? Dziewczyna nadal się miota, nadal szuka, nadal tkwi w
zamkniętym kręgu tych samych błędów, tak samo zresztą jak on. Czy w tym tunelu
pojawi się wreszcie światełko nadziei, a oni sami odnajdą w końcu symboliczne
morze?
Łatwo można by było odrzucić tę
mangę, jako hentai z nastolatkami. Wystarczyłoby zignorować głębię, a o to
wśród współczesnych czytelników przyzwyczajonych do prostych, miałkich, stricte
rozrywkowych opowieści, nietrudno. Tym bardziej, że autor przedstawił wszystko
tak dosadnie, realistycznie i wręcz w odpychający sposób, że może to przyćmić
na początku zalety „Dziewczyny”. W końcu mamy tu odarty z uczuć seks w
wykonaniu nastoletnich bohaterów, dzieci niemalże, mamy niejedną czynność
fizjologiczną zaprezentowaną bez pomijania detali, wulgarne zachowanie postaci
itd., itd. Ale to wszystko stanowi jedynie środek do celu. A co jest tym celem?
Każdy zapewne zinterpretuje całość
na swój sposób, za wzór obierając własne doświadczenia, ale „Dziewczyna” przede
wszystkim stanowi smutną opowieść o szukaniu nadziei i szczęścia w szarej,
wręcz czarnej codzienności, która najwyraźniej nie potrafi nam ich dać.
Bohaterowie znieczulają się na różne sposoby, jednocześnie chcąc za ich pomocą
coś poczuć. Ne potrafią wyrazić uczuć, a może się tego wstydzą, bo świat nie
tego od nich wymaga, więc zanurzają się w seksie, który też zaczyna im się
nudzić, ale wracają do niego raz po raz, bo nie potrafią znaleźć nic innego.
Otoczeni przez brutalność i brud, przenoszą je także na tę sferę życia,
zamknięci w błędnym kole i skazani na powielanie tego, przed czym chcą uciec.
Bohaterowie tej historii, choć
zachowują się jak sterowane kukiełki, są pogłębieni psychologicznie i naprawdę
znakomicie oraz przekonująco ukazani. Sama historia też jest ciekawa,
wciągająca i poruszająca. Ale największe wrażenie i tak robi szata graficzna. realistyczna,
pełna detali, choć pozbawiona szczegółów anatomicznych przy okazji zbliżeń
seksualnych, mroczna i po prostu piękna. Oglądanie całości, mimo brudu obecnego
na stronach, to czysta przyjemność, a że i treść nie zawodzi, polecam
„Dziewczynę” gorąco. Oczywiście dorosłym czytelnikom.
Tytuł możecie kupić tu:
Komentarze
Prześlij komentarz