WROBIONA
W BYCIE CZARODZIEJKĄ
Wreszcie nadszedł koniec „Wrobionej
w magię". Seria nie była długa, zamknęła się w końcu na ledwie trzech
tomach, ale za to dostarczyła solidnej porcji lekkiej i sympatycznej rozrywki.
Dużo humoru, sporo satyry gatunkowej i lekkość sprawiły, że całość czytało się
szybko i przyjemnie. I tak też jest z ostatnim tomem, który co prawda został nieco
zbyt szybko poprowadzony, ale dobrze domyka historię niemłodej już
czarodziejki.
Clan, jako dziecko wiodła życie
czarodziejki uwielbianej przez wszystkich. Teraz, kiedy jako dorosła kobieta
powróciła do tej roli, spotkała się z o wiele mniejszym entuzjazmem (łagodnie
rzecz ujmując). Obecnie jednak jest w większych kłopotach, niż mogłaby się
spodziewać. Tajemnicze spotkanie z królową poszło nie tak, jak myślała. Była pewna,
że władczyni wie o wszystkim, tymczasem ta w ogóle się jej nie spodziewała – co
więcej, w ogóle nie chciała jej widzieć. Czyżby Mruczysław i Buromir oszukali
ją i w coś wrobili? O co w tym właściwie chodzi? I dlaczego królowa tak
nienawidzi ludzi? Wśród tajemnic na jaw zaczynają wychodzić sekrety
czarodziejek a ostateczna walka zbliża się wielkimi krokami…
Ten tom zaczął się bardzo ciekawie.
Ba, najlepiej ze wszystkich tomów „Wrobionej” i miałem nadzieję, że poziom ten
zachowa do samego końca. Zrobiło się bowiem mroczniej, poważniej, przybyło
pytań, akcja nabrała mocy… Niestety, im bliżej końca, tym wszystko zaczęło
przyspieszać, tracić siłę i wracać do poziomu poprzednich tomów.
Czy to źle? Każdy, komu się one
podobały – a i ja zaliczam się do tej grupy – na pewno będzie z całości zadowolony.
Jest humor, dużo niewybrednych dowcipów, akcja, nieco łagodnej erotyki, kilka
klimatycznych scen i przede wszystkim lekkość, która sprawia, że tomik czyta
się szybko i przyjemnie. Owszem, to przede wszystkim męska lektura, ale i
czytelniczki, które zaczytywały się przed laty w „Czarodziejce z Księżyca” i
jej podobnych seriach, znajdą tu coś dla siebie.
Do tego mamy prostą, ale
sympatyczną szatę graficzną i ładne wydanie. Fani komedii o niewyszukanym
humorze i z absurdalną fabułą powinni „Wrobioną w magię” poznać. Nawet jeśli
potencjał drzemiący w pomyśle nie został w pełni wykorzystany, całość i tak
warta jest uwagi.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz