ZDUMIEWAJĄCO
DOBRZY X-MEN
Joss Whedon nie jest wielkim
scenarzystą. Kto oglądał serial Buffy, pierwsze dwie części kinowych Avengersów
czy nawet lubiany przeze mnie film Obcy: Przebudzenie, wie o tym najlepiej. Tym
większym zaskoczeniem jest ta właśnie seria, bo nie dość, że to jedna z
najlepszych opowieści o X-Menach (a tych było już całe mnóstwo i można by
zapełnić nimi solidnych rozmiarów regał), to jeszcze po prostu rewelacyjny
komiks. Taki, który czyta się z przyjemnością, daje się porwać spektakularnej
akcji, a przy okazji potrafi czasem skłonić do zastanowienia.
W życiu X-Menów wiele się dzieje.
Charles zrobił sobie urlop i szkołą dla mutantów kieruje obecnie Cyclops, który
po śmierci swojej żony, Jean, zaangażował się w związek z Emmą Frost, co
oczywiście prowadzi do kolejnych spięć między nim, a Wolverinem. Do tego, po
dłuższej nieobecności, powraca Kitty Pride. Dziewczyna nie wie jeszcze, jakie
zmiany czekają ją w najbliższym czasie, ale może być pewna, że całe jej życie
wywróci się do góry nogami. A wszystko za sprawą tajemniczego leku potrafiącego
wyleczyć mutację. Gdy X-Men starają się o zapewnienie sobie pozytywnego
wizerunku w mediach i wśród ludzi – co prowadzi ich m.in. do zmiany kostiumów –
ogłoszone zostaje jego stworzenie. Jedni uważają, że mutacji nie powinno się
leczyć, inni chcą wieść normalne życie, dlatego zamierzają poddać się kuracji.
Kto jednak stoi za tym wszystkim? Jaki jest jego cel? I co odkryją X-Meni,
kiedy zaczną badać sprawę?
Intrygujące pytania, pędząca na
złamanie karku akcja, sporo świeżości, zabawa doskonale znanymi wszystkim fanom
X-Menów schematami i lekkość sprawiają, że Astonishing X-Men czyta się wprost
rewelacyjnie. Nic dziwnego, że obok komiksów z tej serii pisanych przez Chrisa
Claremonta, Marka Millara Granta
Morrisona (a ja bym dodał do tego jeszcze run Bendisa z Marvel Now), właśnie
dzieło Whedona jest tak bardzo cenione. Wydane ponad dekadę temu, a potem
częściowo wznowione w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, teraz powraca
na rynek w zbiorczym wydaniu.
Jest tu bowiem wszystko to, czego
oczekujecie od dobrego komiksu środka. O akcji i tym podobnych już wspominałem,
dodajcie do tego klimat, zaskoczenia, nieco humoru, ciągłe spięcia między
bohaterami, ciekawe zagadki, tajemnice i drobną rewolucję w życiu naszych
mutantów. Nie zabrakło też nowych postaci, a przede wszystkim dobrego
wykonania. Także, jeśli chodzi o szatę graficzną, bo ilustracje Cassadaya są
realistyczne, dynamiczne, i znakomicie pasujące do całości. Nie ma tu miejsca
na eksperymenty, jest czysta, znakomita kreska i świetny kolor, które
sprawiają, że całość ogląda się z wielką przyjemnością.
Dodajcie do tego także świetne
wydanie. Nieco większy, niż standardowo format, twarda oprawa, kredowy papier i
nieco dodatków, w tym wstęp przybliżający nam dotychczasowe wydarzenia, robią
wrażenie. Warto sięgnąć po ten album i warto czekać na jego drugą i zarazem
ostatnią część. Ja ze swojej strony polecam bardzo gorąco.
Komentarze
Prześlij komentarz