RODZINA ADAMSÓW
Jako miłośnik horrorów, czytam je,
oglądam a nawet gram w nie niezależnie od pory roku. Jest jednak taki czas,
kiedy sięgam po nie z większą ochotą, a mowa oczywiście o jesieni. Z jednej
strony wcześnie zapadające wieczory i ponura atmosfera sprzyjają grozie
właśnie, z drugiej temperatury zamiast zachęcać do spacerów, skłania do
zostania w domu. Poza tym zbliżające się Halloween tym bardziej nastraja
miłośników grozy do jej kontemplowania. Dobrze więc, że "Nawiedzony
dom" trafił w moje ręce właśnie teraz, bo z wyżej wymienionych powodów,
bawiłem się naprawdę znakomicie w trakcie lektury.
Jaka rodzina nazwałaby swojego syna
imieniem Sabat? Na pewno nietypowa, a ta właśnie taka jest. Ubrani w stroje jak
z gotyckiego horroru, zamieszkujący domostwo udekorowane szkieletami, gdzie
woda wiecznie ma kolor krwi, zachowują się, jak typowi sataniści, którzy
mordują koty i zjadają je na obiad. Jak w takim domu ma wytrzymać nastolatek,
który i tak ma dość problemów? Tym bardziej, że chce zdobyć dziewczynę, a jego
bliscy skutecznie potrafią odstraszyć każdą kandydatkę na przyszłą synową. Co
jednak, kiedy trafia się taka, której nie będzie to przeszkadzało?
Jak już pewnie zdążyliście zauważyć
po samym streszczeniu akcji, "Nawiedzony dom" to nie horror, a komedia
grozy, utrzymana w stylistyce "Rodziny Adamsów". Tematycznie oba
dzieła też są zresztą do siebie podobne, w obu przypadkach mamy sporo czarnego
humoru, choć w przypadku komiksu twórcy "Balsamisty", przeważają
mangowy charakter i ekspresja. Całość nie starszy, tylko bawi, ale oferuje
przyjemny, lekko mroczny nastrój panujący na stronach i plejadę dziwnych, niemniej
sympatycznych bohaterów.
Kreska, jak to na Miharę przystało,
jest prosta, czysta, ale przyjemna dla oka. Co ciekawe nie ma tutaj zbyt wiele
mroku, niemniej całość nie szczędzi nam estetyki grozy i elementów, które w jej
miłośnikach obudzą cieplejsze uczucia, jakkolwiek paradoksalnie by to nie
brzmiało. Do tego całość ani przez chwilę nie nudzi, serwując nam serię
krótkich, humorystycznych epizodów, połączonych za pomocą bohaterów.
Lubicie "Rodzinę
Adamsów"? Macie ochotę na horror komediowy? Warto po tę mangę sięgnąć. Nie
jest to żądna wybitna pozycja, ale potrafi dostarczyć porcji niezłej rozrywki i
o to właśnie chodzi, prawda?
Komentarze
Prześlij komentarz