Aniołowie zbrodni #2 - Makoto Sanada, Kudan Nazuka

DZIEWCZYNKA I PSYCHOPATA


„Aniołowie zbrodni” nie są wielką mangą. Czy jednak czegoś innego można się było spodziewać po adaptacji gry? Jednakże jak na tego typu produkt, seria ta jest nad zwyczaj udana. Niezła akcja, świetny klimat rekompensujący niedobór zaskoczeń i lekkość całości sprawiają, że komiks czyta się szybko i całkiem sporo dozą przyjemności.


Fabuła całości jest prosta. Oto pewna dziewczynka, Ray, budzi się w dziwnym budynku właściwie nic nie pamiętając. Jednego może być jednak pewna – nie trafiła tu przypadkiem. Biorąc udział w tajemniczej grze, przemierza kolejne pietra, rozwiązując zagadki, które umożliwią jej przedostanie się na kolejny poziom i starając się przeżyć to, co dla niej przygotowano. Nie jest tu jednak sama, z czasem poznaje Zacka, seryjnego mordercę, którego prosi o zabicie jej. Ten jednak chce wykorzystać jej talenty do wydostania się z budynku i w tym właśnie momencie zaczyna się akcja drugiego tomu.
Ray nadal chce umrzeć, a Zack nadal chce ją wykorzystać. Dzięki znalezionym dokumentom, przeszłość mordercy wychodzi w końcu na jaw, ale co takiego skrywa sama dziewczyna? Tymczasem na ich drodze pojawia się kolejna osoba. Kim jest, co ukrywa i czy stanie się ich sojusznikiem, czy może kolejnym wrogiem?


Już po samym powyższym opisie widać, że mamy tu do czynienia z adaptacją gry. Jeszcze bardziej fakt ten rzuca się w oczy, gdy czytamy przygody bohaterów. Kolejne poziomy, starcia z kolejnymi bossami, szukanie znajdziek, wykonywanie konkretnych zadań, w końcu także uciekanie i wykorzystywanie odmiennych umiejętności poszczególnych bohaterów, by móc przejść dalej. Ale czy to źle? Nie jeśli komiks jest dobrze wykonany, a ten taki właśnie jest.


Ale nie jest to dzieło wybitne. Ma klimat, ma niezłą akcję, niemniej to tylko prosty komiks z pogranicza thrillera i horroru. Bohaterowie są prości i pozbawieni głębi, fabuła skupiona jest tylko na akcji i nie niesie ze sobą nic więcej, a szata graficzna jest dość uproszczona, choć należy docenić jej klimat i mrok panujący na stronach.


Tak czy inaczej jednak, miłośnicy mocnej rozrywki będą zadowoleni. To w końcu całkiem przyjemna w odbiorze, momentami potrafiąca wciągnąć historia. I chociaż większe zaskoczenia tu na Was nie czekają, w ponure jesienne dni potrafi dostarczyć chwili niezłej zabawy.


Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.





Komentarze