Ao no Exorcist #11 - Kazue Kato

SZKOLNY FESTIWAL EGZORCYSTÓW


W jedenastym tomie „Ao no Exorcist” wątek z siedmioma tajemnica Akademii nabiera tempa. Ale rozwiązanie wszystkich zagadek to zaledwie początek tego, co czeka na bohaterów. A nie jest tego wcale mało. Nie zmienia się jedno – zabawa jak zwykle jest przednia i coraz bardziej pobudza apetyt na więcej.


Misja trwa. Rin i jego koledzy starają się rozwiązać Siedem Tajemnic Akademii Prawdziwego Krzyża i pokonać zawiązane z nimi demony. Przed nimi wciąż jeszcze odkrycie sekretu portretu, który oglądającemu pokazuje jego martwą twarz, zajęcie się pociągiem widmo, starcie z ruszającym się posągiem Johanna Fausta, odnalezienie rezydencji, do której nie można dotrzeć i Wunder Kammer. Niektóre z nich okażą się oczywistymi rzeczami, inne przyniosą niejedno zaskoczenie. Czy uda się zająć nimi wszystkimi? Pojawienie się Mephisto może odmienić losy zadania. Jednocześnie Rin każde z wyzwań rozwiązuje za pomocą miecza, co złości jego kolegów, chcących współpracy. Czy chłopak będzie w stanie opamiętać się i dać innym szansę wykazania się w tym zadaniu?

Tymczasem jego brat zmaga się z własnymi problemami. Badania co prawda pokazują, że wszystko jest z nim w jak najlepszym porządku, ale trawiący go niepokój nie przemija. Co więcej dziwne wydarzenia, jakich stał się bohaterem, tylko pogłębiają jego wątpliwości. Nie ma jednak czasu zastanawiać się tak nad nimi, jak i nad przeszłością swoją i Rina, bo zostaje wezwany do Watykanu w sprawie, która może odmienić jego życie…


Czym byłaby opowieść o szkole bez szkolnego festiwalu? No właśnie, niczym! Dlatego też nawet w szkole dla egzorcystów nadchodzi pora zabawić się, a że na imprezę trzeba zaprosić dziewczyny, będzie się działo! Kto pamięta akcję z czwartej części „Harry’ego Pottera” z zapraszaniem koleżanek (zresztą z podobnych odniesień mamy tu znajomo wyglądającą ścianę z portretami), ten wie, co czeka na niego w środku.


Czytając ten tom można się uśmiać do łez, ale jednocześnie nie brak tu bardziej dramatycznych momentów, szybkiej akcji, klimatycznych scen i emocji. Tomik właściwie czyta się jednym tchem, bo autorka zaserwowała nam tak lekką i wciągającą przygodę, dość różnorodną przy tym i na tyle nieoczywistą, że nie da się od niej oderwać ani na chwilę. Do tego wszystko znakomicie zilustrowała i doprawiła drobiazgami, które pozostawiają uczucie niedosytu.


Jak zwykle więc polecam gorąco, bo to po prostu znakomita seria. Świetnie napisana i narysowana, dostarcza znakomitej zabawy nie tylko nastolatkom. I cały czas trzyma doskonały poziom.


Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.









Komentarze