Ao no Exorcist #12 - Kazue Kato

ILLUMINATI ATAKUJĄ


Jeżeli stęskniliście się za dłuższymi wątkami w „Ao no Exorcist”, teraz możecie się cieszyć, bo jeszcze zanim szkolny festiwal dobiegnie końca, w serii zaczynają się wydarzenia, które nie prędko znajdą swój finał. Przygotujcie się więc na szaloną akcję, spektakularne walki i porcję zaskoczeń, bo będzie się działo. I to jeszcze jak!


Illuminati wkraczają do akcji! Gdy Rite i Arthur dowiadują się o znaczeniu Izumo Kamiki, dla niej samej zdaje się być już za późno. Dziewczyna miała pomóc Rinowi w jego straganie z jedzeniem, nie dociera jednak na miejsce. Gdy na jej drodze staje jeden z kolegów, nastolatka zmuszona zostaje zacząć walkę. Jej szanse wydają się być jednak niewielkie, ale kiedy do starcia włącza się kolejny uczeń, wszystko się zmienia. Nikt jednak nie ma pojęcia jak bardzo i na czyją korzyść…

Tymczasem Shura zostaje powiadomiona o zagrożeniu i wysyła Rina, jego brata i kolegów na poszukiwanie Kamiki. Sytuacja jednak z każdą chwilą staje się coraz bardziej niebezpieczna, gdy na scenie pojawiają się Illuminati. Mephisto staje oko w oko ze swoim bratem, Lucyferem, a Akademia Prawdziwego Krzyża, jak i wiele podobnych miejsc na całym świecie, zostają zaatakowane. Co takiego chce osiągnąć przeciwnik? Jakie tajemnice skrywa przeszłości Kamiki? I do czego potrzebują jej Illuminati?


Akcja, akcja i jeszcze trochę akcji. Gdy niebezpieczeństwo narasta i staje się bardziej widoczne, niż dotychczas, „Ao no Exorcist” wciąga jeszcze bardziej, niż wcześniej. Tym bardziej, że autorce udało się mnie zaskoczyć co do pewnej postaci. Dzięki temu jeszcze większa jest moja ciekawość, co Kato przygotowała w kolejnych tomach.


A nie wątpię, że będzie tego sporo. Udowodniła to w końcu tymi dwunastoma tomami, dostarczając zabawy o wiele lepszej, niż początkowo sądziłem. Do „Ao”, podobnie jak do kilku innych mang w swoim życiu, zasiadam najczęściej, mając chwilę i myśląc, że poczytam trochę zanim zajmę się ważniejszymi sprawami, a potem wpadam i nie mogę się oderwać, dopóki nie odłożę tomiku. I to jedna a najlepszych ocen, jakie mogę wystawić całości.


A przecież jeszcze wiele dobrego mogę o serii powiedzieć. Że mamy tu świetną szatę graficzną, że wydanie jest znakomite itd., itd. Zamiast jednak po raz kolejny wyliczać te plusy, powiem jedno: sięgnijcie, bo warto.


Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.







Komentarze