Ao no Exorcist #21 - Kazue Kato

ŚWIAT SIĘ ZMIENIA


I w końcu dotarłem do momentu, kiedy kończy się „Ao no Exorcist”. Nie że tak zupełnie, na rynku japońskim wciąż ukazują się kolejne rozdziały, jednak tom dwudziesty pierwszy, to ostatnia póki co część serii wydana na polskim rynku. I szkoda, bo na ciąg dalszy musimy czekać, a po wydarzeniach, jakie rozgrywają się na tych niespełna dwustu stronach i zaserwowanych nam retardacjach, ciężko będzie dotrwać do tej chwili.


Sytuacja w świecie egzorcystów chyba nie była tak ciężka od Błękitnej Nocy. Ziemia atakowana jest przez kolejne hordy demonów, coraz więcej ludzi je widzi, a jakby tego było mało zwołana zostaje konferencja prasowa, na której władze oficjalnie przyznają się, że w wydarzenia zamieszane są siły nie z tego świata. Wszystko wyjaśnić ma Mephisto Pheles, ale na miejscu pojawia się Yukio, żądający by dyrektor Akademii Prawdziwego Krzyża powiedział czy znał prawdę o jego ojcu. Sytuacja przybiera nieoczekiwany obrót, kiedy dochodzi do zamachu na Phelesa, a głównym podejrzanym zostaje Yukio…

To jednak najmniejszy z problemów. Rany odniesione przez Phelesa uniemożliwiają mu utrzymywanie bariery zabezpieczającej sztuczne wejście do Gehenny. Co się stanie, gdy wrota zostaną otworzone? Gdy świat zmienia się na oczach egzorcystów, Rin postanawia pomóc bratu i dowiedzieć się, co właściwie się dzieje. Wówczas na jaw wychodzą informacje o ich ojcu, dochodzi do kolejnej zdrady w szeregach egzorcystów, a relacje między bohaterami zmieniają się w sposób, którego nie da się już odwrócić…


Jak pisałem na wstępie, nadeszła ta chwila. Chwila z jednej strony pożądana, bo przecież od początku chciałem poznać wszystkie tomy „Ao no Exorcist”, ale zarazem niechciana – bo który czytelnik chce kończyć serię, którą polubił i czyta z wypiekami na twarzy każdy kolejny jej tom? Plus jest taki, że to nie koniec ostateczny, bo przygody nastoletnich egzorcystów wciąż się ukazują i trzeba tylko czekać na ciąg dalszy. Jeśli chodzi o minusy, owo oczekiwanie pewnie nie będzie krótkie, a że autorka w finałowych rozdziałach tylko rozbudziła mój czytelniczy apetyt…


Cóż, liczy się przede wszystkim to, że „Ao no Exorcist” znów było znakomite. Akcja trochę przyspieszyła, pojawiło się parę zaskoczeń, wątek Shiemi został nieco rozwinięty i moje obawy, że autorka nie ma pomysłu co z nią zrobić, zniknęły, do tego wszystko to podlane zostało ciekawymi pytaniami i paroma spektakularnymi sekwencjami. A wszystko to podlane solidną dawką emocji i szczyptą humoru.


Aż szkoda, że nie wiadomo, kiedy ciąg dalszy się ukaże. Tak czy inaczej jednak warto po „Ao no Exorcist” sięgnąć. Serię czyta się szybko i z dużą przyjemnością, do tego została świetnie narysowana i ładnie wydane. Dlatego niezmiennie polecam gorąco.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.







Komentarze