Ao no Exorcist #9 - Kazue Kato

KRAKENA TEŻ MOŻNA ZJEŚĆ


Dla prawdziwego fana shounenów, bitwa trwająca przez kilka tomów to absolutnie czysta przyjemność. A zarazem coś, co w starszych z nich (takich, jak ja), wychowanych na nieśmiertelnym „Dragon Ballu”, wywoła trochę sentymentalnych uczuć. I tak właśnie było ze starciem z Nieczystym Królem, które w tej części dobiega wreszcie (i to jakże spektakularnego) końca. Ale sama akcja, mimo pewnego rozprężenia po ustaniu walk, dopiero się rozkręca, więc na czytelników czeka dużo świetnej zabawy z humorem.


Walka z Nieczystym Królem wchodzi w finałową fazę. Gdy ważą się losy świata, Rinowi w końcu udaje się wydobyć miecz i przygotowuje się do przywołania Ognistego Samadhi. Czy jednak uda mu się powstrzymać wroga? I co z jego przyjaciółmi, którzy toczą swoje walki na różnych frontach wojny z demonem?

Pokonanie Nieczystego Króla to jednak zaledwie początek. Na Rinie wciąż ciąży wyrok śmierci wydany przez Watykan. Do tego jego relacje z przyjaciółmi nadal nie są idealnie poukładane, a jakby tego było mało Shiemi chce mu coś wyznać! Jak w obliczu tego wszystkiego potoczą się losy Mamushi, która zdradziła własny ród? I co wyniknie ze spotkania Shury i Phelesa? Jedno jest pewne, gdy problemy wreszcie znajdą swój finał, na bohaterów czeka prawdziwy wypoczynek! No prawie…


Jak ja się dobrze bawię czytając tę serię! Aż trudno w to uwierzyć, tym bardziej, że inspiracje innymi mangami widać tu, jak na dłoni. Zaczynając od bohatera (dzieciak o tajemniczym pochodzeniu, mający ogon, spore moce i ciągle myślący o jedzeniu chyba dla każdego brzmi znajomo), przez sam świat i akcję (przywoływanie niezwykłych stworze do walki, odkrywanie tajemnic szkoły, pokonywanie kolejnych wrogów itd., itd.), po samo wykonanie, wszystko jest tu znajome dla miłośników shounenów. A jednak Kato stworzyła z tego przepyszny, doskonały mix, który czyta się jednym tchem.


Seria ma też świetny klimat, co widać tu w szczególności w scenach przybycia krakena, kiedy niebo powoli ciemnieje, mrok gęstnieje… Niemal czuć w niej wiejący wiatr i zmianę temperatury. Zaraz potem następuje spektakularna potyczka, a po niej kolejne, rozprężenie, humor (co ma się kraken zmarnować, można go zjeść) i lekkość.


I tak najkrócej i najtrafniej można podsumować tę serię. Kto lubi shouneny, pokocha przygody egzorcystów i będzie bawił się znakomicie. Ja niezmiennie polecam bardzo gorąco i od razy łapię za kolejny tom.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.







Komentarze