KRAKENA
TEŻ MOŻNA ZJEŚĆ
Dla prawdziwego fana shounenów,
bitwa trwająca przez kilka tomów to absolutnie czysta przyjemność. A zarazem
coś, co w starszych z nich (takich, jak ja), wychowanych na nieśmiertelnym
„Dragon Ballu”, wywoła trochę sentymentalnych uczuć. I tak właśnie było ze
starciem z Nieczystym Królem, które w tej części dobiega wreszcie (i to jakże
spektakularnego) końca. Ale sama akcja, mimo pewnego rozprężenia po ustaniu
walk, dopiero się rozkręca, więc na czytelników czeka dużo świetnej zabawy z
humorem.
Walka z Nieczystym Królem wchodzi w
finałową fazę. Gdy ważą się losy świata, Rinowi w końcu udaje się wydobyć miecz
i przygotowuje się do przywołania Ognistego Samadhi. Czy jednak uda mu się
powstrzymać wroga? I co z jego przyjaciółmi, którzy toczą swoje walki na
różnych frontach wojny z demonem?
Pokonanie Nieczystego Króla to
jednak zaledwie początek. Na Rinie wciąż ciąży wyrok śmierci wydany przez
Watykan. Do tego jego relacje z przyjaciółmi nadal nie są idealnie poukładane,
a jakby tego było mało Shiemi chce mu coś wyznać! Jak w obliczu tego
wszystkiego potoczą się losy Mamushi, która zdradziła własny ród? I co wyniknie
ze spotkania Shury i Phelesa? Jedno jest pewne, gdy problemy wreszcie znajdą
swój finał, na bohaterów czeka prawdziwy wypoczynek! No prawie…
Jak ja się dobrze bawię czytając tę
serię! Aż trudno w to uwierzyć, tym bardziej, że inspiracje innymi mangami
widać tu, jak na dłoni. Zaczynając od bohatera (dzieciak o tajemniczym
pochodzeniu, mający ogon, spore moce i ciągle myślący o jedzeniu chyba dla każdego
brzmi znajomo), przez sam świat i akcję (przywoływanie niezwykłych stworze do
walki, odkrywanie tajemnic szkoły, pokonywanie kolejnych wrogów itd., itd.), po
samo wykonanie, wszystko jest tu znajome dla miłośników shounenów. A jednak
Kato stworzyła z tego przepyszny, doskonały mix, który czyta się jednym tchem.
Seria ma też świetny klimat, co
widać tu w szczególności w scenach przybycia krakena, kiedy niebo powoli
ciemnieje, mrok gęstnieje… Niemal czuć w niej wiejący wiatr i zmianę
temperatury. Zaraz potem następuje spektakularna potyczka, a po niej kolejne,
rozprężenie, humor (co ma się kraken zmarnować, można go zjeść) i lekkość.
I tak najkrócej i najtrafniej można
podsumować tę serię. Kto lubi shouneny, pokocha przygody egzorcystów i będzie
bawił się znakomicie. Ja niezmiennie polecam bardzo gorąco i od razy łapię za
kolejny tom.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz