Rycerze Sidonii #13 - Tsutomu Nihei

SIDONIA WCIĄŻ ZASKAKUJE


To już trzynasty tom „Rycerzy Sidonii”. Zdawałoby się, że autor nie ma już zbyt wiele do powiedzenia i niczym nas nie zaskoczy, a jednak. Ten tom, pełen zwrotów akcji i wydarzeń, które nadają całości tempa i zmieniają nieco jej charakter stanowi na to dobry dowód. Zabawa jest jak zwykle przednia, choć przyznam, że na początku miałem poważne obawy spadku poziomu, a całość pozostawia po sobie uczucie niedosytu, które sprawia, że ciężko jest doczekać się kolejnej części.


Od misji w okolicy gwiazdy Lem, po walkę z pustelniakami. Mieszkańcy Sidonii, a tym bardziej piloci jej gward, nie mają ani chwili spokoju, a co gorsza sytuacja z każdą chwilą staje się coraz bardziej niebezpieczna. Gdy naukowcom udaje się wprowadzić do akcji nowy rodzaj gward, szanse na zwycięstwo stają się bardziej realne. Ocaleni zyskują szansę walki na zupełnie nowych polach, które dotąd były dla nich niedostępne, ale to nie znaczy, że role się odwróciły. Najnowsze odkrycia pokazują, że teraz jest jedyna chwila, kiedy mogą zaatakować statek klasterowy, żeby mieć choć odrobinę nadziei na pokonanie przeciwnika. Niestety nie są jeszcze na to gotowi, kolejne ataki pustelniaków stają się coraz bardziej przebiegłe, a na dodatek w samej Sidonii dochodzi do zamachu, który może pogrzebać szanse ludzkości na przetrwanie…

Jak bohaterowie poradzą sobie w obliczu tych wydarzeń? Co jeszcze na nich czeka? I co takiego chce wyznać Tanikaze?


Ten tom, jak wszystkie poprzednie, od początku, do samego końca, wypełniony jest szybką akcją osadzoną w kosmicznych realiach. Nie przeszkadza to jednak autorowi zaserwować nam mnóstwo humorystycznych scen (w tym także tych o zabarwieniu erotycznym – ale u Niheiego erotyka to ważna część opowieści, choć najczęściej jest użyta w nieoczywisty sposób, jak np. w przypadku fallicznych kształtów pojawiających się tu i tam) i pary zaskoczeń. Na miłość też znalazło się miejsce, a całość, jak zwykle ma znakomity klimat.


Jeśli chodzi o szatę graficzną, też jest udana, choć autor najwyraźniej chyba znudził się swoją opowieścią. Rysuje na szybko, często niechlujnie… Aż dziw, że udaje mu się zachować dobrą jakość i wciąż potrafi robić wielkie wrażenie. Widać tu też dziecięcą radość z zabawy motywami science fiction i ta radość udziela się także czytelnikom.


Wszystko to składa się na świetną mangę, którą czyta się wprost jednym tchem i z ochotą na więcej. miłośnikom dobrego SF polecam gorąco. A sam z niecierpliwością czekam na kolejny tom.


Manga dostępna tutaj:





Komentarze