GHULE
W DOBREJ FORMIE
Dobra passa „Tokyo Ghoul:re” trwa.
Pierwszy tom tego cyklu postawił kilka ciekawych pytań i wprowadził intrygujący
klimat, jakże różny od klimatu, który pamiętaliśmy z pierwszej serii „Tokyo
Ghoula”. Akcja jednak toczyła się dość powoli, a olbrzymia ilość postaci
wprowadzała sporo chaosu. Chaosu, który nadal w pewnym stopniu pozostał na
łamach mangi. Jednak od pewnego czasu tempo przyspieszyło, wątki zaczęły
układać się w interesującą całość, a Sui Ishida wrócił do tego, co pokochałem w
tej opowieści i znakomicie kontynuuje to w najnowszym, ósmym tomie.
Cochleia staje się miejscem walki.
Kiedy Haise, broniąc tego miejsca, zdecydował się wyrwać z niego jedną z
osadzonych, na jego drodze stanął nie kto inny, jak sam Arima – niepokonany
inspektor BSG. Sytuacja nie wygląda więc różowo, tym bardziej, że ten włada
quinque „sowa”. Jednakże głos w głowie chłopaka zachęca go do działania i
wybrania życia, a także coraz bardziej kusi go, by dokonał wyboru i powrócił
jako Ken Kaneki. Czy w obliczu obecne sytuacji to w ogóle możliwe? A jeśli tak,
jakie będę tego konsekwencje?
Tymczasem walka trwa na różnych
frontach. Nimura mierzy się z Sową, do wypuszczenia której sam się przyczynił.
Krew tryska ze wszystkich stron, a trupów przybywa. Kto ujdzie z życiem? Jakie
tajemnice wyjdą na jaw w trakcie tych wydarzeń? Co knuje Sen Takatsuki? I wreszcie
jaką decyzję odnośnie swojej tożsamości podejmie Haise?
Jest dobrze – i to nawet bardzo.
„Tokyo Ghoul:re” trzyma znakomity poziom, dostarcza szybkiej akcji, krwawych
scen, solidnej dawki walk, jeszcze większej mroku, a na koniec oferuje jeszcze
parę ważnych scen. W końcu dowiadujemy się co znaczy „re” w tytule, na jaw
wychodzą też inne rzeczy, ale nie brakuje tutaj także tajemnic, które od
początku tej serii były jej siłą nośną. Oczywiście na tych, którzy szukają w
tej opowieści jej specyficznego humoru, również coś się znajdzie, więc wszyscy
fani „TG” będą z tomiku bardzo zadowoleni.
Do tego dochodzi jak zwykle
niezawodna szata graficzna. Realistyczna, szczegółowa kreska, dużo mroku oraz
świetne użycie zdjęć i komputera w jak najlepszym oddaniu plenerów i tła
składają się na znakomity efekt końcowy. Dzięki temu mangę nie tylko dobrze się
czyta, ale też i rewelacyjnie ogląda.
Fanom polecać nie muszę. Tym
bardziej, że ten tom oferuje wiele istotnych dla całej serii rzeczy. Całą
resztę miłośników horrorów zachęcam jednak do poznania całości. To kawał
dobrego straszaka wypełnionego akcją i zabawa z nim jest naprawdę udana.
Komentarze
Prześlij komentarz