CZEKA
CIĘ WYNATURZONA ŚMIERĆ
Każdy, kto choć trochę interesuje
się Japonią, prędzej czy później musiał trafić na jakieś legendy o Kraju
Kwitnącej Wiśni, w tym, oczywiście, także te miejskie. A jaka jest
najsłynniejsza z nich? Nie, nie o kasecie wideo, która zabija, a o kobicie
zwanej Kuchisake-onna – zjawie z rozciętymi ustami, która zadaje ludziom
pytania i pozbawia ich życia. I na niej właśnie oparta jest niniejsza manga.
Klimatyczna i udana jednotomówka, która spodoba się wszystkim miłośnikom
horrorów.
Kazuki jest chłopakiem, jakich
wiele. Studiuje, mieszka sam, spotyka się z kuplami. Czasem coś mu wychodzi,
czasem nie, ale jakoś sobie radzi i nic niezwykłego nie dzieje się w jego
życiu. Przynajmniej do momentu, kiedy wyrzucając śmieci późnym wieczorem
zauważa ją. Dziwna kobieta, wariatka, ubrana jak Lolita, stoi przy śmietniku.
Dziwnie się zachowuje, zadaje mu pytanie o siostrę, w jednej dłoni trzyma
parasolkę, w drugiej pluszaka. Kazukiego coś w niej niepokoi, ale nie wie
jeszcze co. Po kolejnym spotkaniu kobieta siłą wchodzi do jego mieszkania,
wyprać swoją maskotkę, ale na tym koniec. Przynajmniej na razie. O co w tym
wszystkim chodzi? I wtedy Kazuki słyszy legendę miejską o tajemniczej kobiecie
w stroju Lolity, pojawiającej nocą i zadającej przypadkowym ludziom pytanie.
Jeśli się na nie odpowie, kobieta zaczyna prześladować zapytanego, starając się
zostać jego siostrą, a potem… Cóż, nieszczęśnik umiera ostatecznie wynaturzoną
śmiercią. A przecież Kazuki odpowiedział na jej pytanie. Czyżby taki sam los
czekał i jego? A jeśli tak, czy istnieje sposób uniknięcia go?
Legenda o Kuchisake-onnie to nie
tylko współczesny wymysł. Znana już była w okresie Edo obejmującym lata 1603-1868.
W latach 70. XX wieku powróciła w nowej formie, wywołując panikę. Podobno
rzeczywiście krążyła wówczas kobieta ją udająca, choć nikogo nie zabiła. Tu na
scenę wkraczają pewne fakty – według informacji, do jakich pewien koroner
dotarł w roku 2007, rzeczywiście pewna kobieta ścigała wówczas dzieci, ale w
trakcie takiego pościgu wpadała pod samochód i zginęła na miejscu. Co ciekawe
jej twarz była rozcięta tak, jak w legendzie.
Cóż, któż z nas nie zna takich historii?
W naszym kraju też ich nie brakuje, zaczynając od opowieści o czarnej karocy,
przez czarną wołgę, która bezpośrednio z niej wyewoluowała, po pamiętne plotki o
Szatanie, który w okolicach roku 2000 pytał ludzi o godzinę, a po tygodniu, o
podanej porze, zapytany umierał. Popularność tego typu historii nie powinna
nikogo dziwić. Wszyscy lubią się bać, a jednocześnie podobne przekazy stanowią
przestrogę przed rozmawianiem z obcymi, chodzeniem samotnie po zmroku w różne
miejsca i tak dalej. A jednocześnie to temat samograj, bo korzystając z naszych
pierwotnych lęków i łącząc je z posmakiem realizmu, jaki daje legenda miejska, tworzy
mieszankę, która autentycznie przemawia do wyobraźni. Na tym właśnie opierał
się przecież sukces „The: Ring – Krąg”.
I tak rzecz ma się z „Wypaczoną”.
Choć o Kuchisake-onnie wiele już było opowieści, filmowych i komiksowych, a
dzieło Haruto Ryo jest bardzo luźno oparte na materiale źródłowym, zgrabnie
wykorzystuje emocje, jakie towarzyszą tej legendzie. Dzięki temu manga, która
sama w sobie nie jest zbyt mroczna ani brutalna, nabiera mocy. Owszem, mroku i
krwi wcale tutaj nie brakuje, tak samo, jak i nastrojowych scen. Sama historia
też jest ciekawa, dobrze przy tym poprowadzone i z niezłym zapleczem obyczajowym.
Do tego mamy udaną szatę graficzną,
dość lekką i prostą, jak na horror, ale przyjemną i potrafiącą dobrze
wykorzystać estetykę grozy. Samo wydanie zaś prezentuje się bez zarzutu, ba,
wręcz doskonale. Zamiast dwóch oddzielnych tomów, całą opowieść mamy w jednym,
grubym tomiszczu. W konsekwencji za ponad 420 stron naprawdę dobrej mangi
płacimy niespełna 30 zł (a to cena okładkowa, więc jak poszperacie w promocjach,
znajdziecie mangę sporo taniej). Dlatego jeśli lubicie horrory i miejskie legendy,
sięgnijcie, bo warto.
Komentarze
Prześlij komentarz