Shinigami Doggy #2 - Kana Yamamoto

LEKKO, SZYBKO I Z KLIMATEM


Drugi, a jednocześnie przedostatni tomik „Shinigami Doggy” nie zawodzi. Nie jest to jakaś wielka opowieść, jednak jak na zabawny shounen z paranormalną nutą przystało, serwuje porcję dobrej rozrywki, przy której można się pośmiać w niezobowiązujący sposób. Na miłośników takich klimatów czeka więc kolejna seria, której powinni się przyjrzeć, jeśli mają ochotę na więcej podobnych historii.


Licealista Ken zginął. Zdarza się, jak się nie rozgląda na ulicy. Ale pojawiła się dla niego szansa powrotu do świata żywych i… Cóż, obecnie jako piesek na posyłki boga śmierci Shina, musi pogodzić bycie jego sługą w spełnianiu ostatnich życzeń kobiecych dusz błąkających się po tym świecie, uczniem oraz swoistą głową rodziny, na barkach której spoczywa wiele obowiązków. Oczywiście, gdy tylko zaczyna przyzwyczajać się do tej roli, pojawiają się kolejne problemy i w tym momencie zaczyna się akcja tego tomiku…

Oto bowiem kolega Shina, Yugo, odkrywa co ten robi i że naruszył zasady. Nie powinien mieszać się w sprawy ludzi, a nie dość, że to zrobił, to jeszcze wysługuje się jednym z nich. Co więcej, jeśli jakikolwiek inny bóg śmierci dowie się o całej sytuacji, Ken zostanie z miejsca zabity, a tego przecież by nie chciał. Yugo co prawda nie zamierza ich wydać, jednak nie chce też zostawić ich samych sobie. Tymczasem pojawiają się kolejne osoby, którymi trzeba się zająć…


„Shinigami Doggy” to typowo komedia pomyłek, w której co chwila coś się dzieje, a każda z kolejnych opowieści rozgrywa się według takiego samego schematu. Schematu, który za każdym razem sprawdza się znakomicie, więc nie powinniście mieć powodów do obaw, że całość będzie wtórna czy nudna. Szczególnie na nudę nie ma tu miejsca, a szybkie tempo wydarzeń sprawia, że tomik pochłania się jednym tchem.


Ale tak to już z shounenami jest. Jeszcze nie spotkałem mangi z tego gatunku, która by mnie nudziła czy dłużyła się w trakcie lektury. A na swoim koncie mam ładnych kilkaset tomików kilkudziesięciu różnych serii. Shounen ma być lekki, ma być zabawny, ma zawierać w sobie albo trochę erotyki, albo chociaż tej erotyki sugestie, ma też mieć szybką akcję i przynajmniej odrobinę walk. I to wszystko znajdziecie właśnie tutaj.


Dodatkowo całość jest naprawdę dobrze zilustrowana. Stylem może nie wyróżnia się na tle innych podobnych mang, ale zachowuje wszystko to, co powinno się w ich znaleźć – połączenie prostoty z solidną dawką detali. Do tego mamy tradycyjnie dobre wydanie z kolorową stroną otwierającą każdy tomik. Dlatego miłośnikom podobnych opowieści mogę polecić całość z czystym sercem. Nie zawiodą się.


A wydawnictwu Waneko dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji.







Komentarze