DLACZEGO MÓWI NA SIEBIE RENA?
„Księga uświadomienia”, na którą
składały się piąty i szósty tom „Cykad” stanowiła serię odpowiedzi dla „Księgi
dryfującej bawełny”, czyli tomu drugiego. „Księga pokuty” zaś (tomy
siedem-osiem) to cykl starający się odpowiedzieć na pytania, jakie zostały nam
po części pierwszej. Jakkolwiek pokręcone by się to nie wydawało (czy jednak po
tej mandze ktoś oczekiwał czegoś innego?), zabawa jak zwykle jest świetna,
mroczna i urocza. Czy w końcu dowiemy się czegoś więcej, niż tylko drugiej
strony znanych nam już wydarzeń? Tego Wam nie zdradzę, ale niezależnie od
odpowiedzi na to pytanie, jak zwykle warto jest sięgnąć po tę opowieść.
Jest rok 58 ery Showa. Nastoletni
Keiichi przeprowadza się do górskiej wioski Hinamizawy gdzie zaprzyjaźnia się z
kilkoma dziewczynami. Miło spędza czas, bawią się, żartują… Wszystko wydaje się
idealnie utopijną sielanką, ale kluczowe jest tu określenie „wydaje się”. Bo
pod fasadą spokoju i pogody ducha kryją się prawdziwe demony…
To jednak nie Keiichi jest bohaterem
tej opowieści, a jedna z jego koleżanek, Rena, urocza nastolatka, która kocha
wynajdowanie wszelkiej maści słodziaśnych rzeczy na śmietniku, a kiedy ujawni
się jej tryb słodyczy, nic jej nie powstrzyma przed osiągnięciem celu. Znajomi
obawiają się, że za takim zachowaniem kryje się coś więcej, coś innego i mają
rację. Rena zmaga się z problemami w domu. Z rozwodem rodziców i nową kobietą w
życiu ojca, której nie jest w stanie zaakceptować, a która skrywa swoje
tajemnice. Jednakże i Rena nie jest wolna od sekretów. Zrobiła coś, co wymazała
z pamięci, ale nadchodzące wydarzenia zmuszą ją, by przypomniała sobie o
wszystkich i po raz kolejny pokazała swoją ciemną stronę. Co takiego zrobiła?
Dlaczego sama mówi o sobie Rena, choć jej imię brzmi inaczej? I jaki związek ma
jej życie z tym, co od lat dzieje się w spokojnej z pozoru Hinamizawie? Gdy
odpowiedzi na pytania zaczynają wychodzić na światło dzienne, spirala
szaleństwa i przemocy nakręca się tak mocno, że wszystko musi skończyć się
tragedią. Pytanie jednak jak wielką…
Trzeba przyznać, że scenarzysta tej
serii – a zarazem autor jej growego pierwowzoru – miał świetny pomysł na to,
jak bardzo wiele razy sprzedać ten sam pomysł. Najpierw robimy konkretną
opowieść, potem przedstawiamy jej alternatywne wersje, a jeszcze później
pokazujemy inna stronę tych wydarzeń, dopowiadając kwestie dotąd niejasne i
udzielając odpowiedzi na kilka pytań. Co dalej? Okaże się w kolejnych tomach,
bo wciąż nie wiemy jakże wielu rzeczy – i to kluczowych dla całej opowieści.
Ale autorom udaje się jednocześnie
sprawić, by wszystko to nie rozczarowywało czytelnika. W każdej wersji
pojawiają się nowe tropy, zmian jest dużo, rodzą się też wątpliwości czy to
sen, czy jawa, a czytelnik więcej musi się domyślać, niż dostaje wprost. Czyta
się to lekko, przyjemnie, z napięciem i emocjami. Bohaterowie, nieźle skrojeni,
kupują naszą sympatię, jest ich żal, kibicujemy im i coraz bardziej wciągamy
się w ten świat. A wszystko to przyjemnie zilustrowane i świetnie wydane, w podwójnej
grubości tomach.
Kto lubi thrillery-horrory, gdzie
słodycz miesza się z makabrą, będzie z całej serii zadowolony. Ja jestem i mam
ochotę na więcej. Jak zwykle więc polecam i od razu łapię za kolejną część.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz