Gdy zapłaczą cykady #12: Księga uroczystej pieśni, cz. 1 - Ryukishi07, Karin Suzuragi

KSIĘGA URAZÓW Z PRZESZŁOŚCI


Oto zaczyna się ostatni akt opowieści znanej jako „Gdy zapłaczą cykady”. Po pełnym odpowiedzi poprzednim, zastanawiałem się co w ogóle może znaleźć się na łamach tej części. Nie wątpiłem, że twórcy jeszcze mnie zaskoczą, jak robili to przez cały czas do tej pory, z drugiej jednak strony, finałowy rozdział wyraźnie zapowiadał powtórkę z rozrywki. I co z tego wyszło? Oczywiście znakomite zaskoczenie, pójście w nieoczekiwaną stronę i odsłonięcie przed nami wydarzeń i tajemnic, o jakich istnieniu nie mieliśmy dotąd pojęcia. Gotowi na nowy, znakomity wątek „Cykad”, w którym ma się wreszcie wszystko wyjaśnić?


Akcja tego tomu zaczyna się na kilkanaście lat przed wydarzeniami tragicznego lata w Hinamizawie. Miyoko Tanashi wiedzie typowe życie małej dziewczynki. Nie jest to szczególnie szczęśliwa egzystencja, bo w tych czasach o to trudno, ale jest na tyle dobrze, by mała nie miała na co narzekać. Jak jednak wiadomo, życie nie znosi, kiedy jest zbyt dobrze. Gdy pewnego dnia Miyoko w wypadku pociągu traci na raz oboje rodziców, wydaje się, że zawalił się cały jej świat. Załamana, nie mogąc znaleźć jedynego człowieka, który według ostatnich słów jej ojca byłby w stanie pomóc jej w obecnej sytuacji, zostaje umieszczona w sierocińcu. Ale dopiero tu zaczyna się jej prawdziwe piekło. W tym swoistym obozie koncentracyjnym, jakim okazje się to miejsce, życie sierot nie jest wiele warte. Liczy się bezwzględne posłuszeństwo, wymuszane metodami, które są gorsze od niejednych tortur. Pewnego dnia Miyoko i jej koleżanki decydują się na ucieczkę, wiedząc, że jeśli zostaną załapane, najprawdopodobniej nie przeżyją…

Akcja przenosi się do teraźniejszości. Badania nad syndromem Hinamizawy popychają bohaterów do działań, jakich nigdy nie chcieliby przeprowadzić. Sytuacja z każdą chwilą staje się coraz dziwniejsza, a my poznajemy przeszłość zarówno  kierownika, jak i pielęgniarki. Gdy na scenę wkracza też Satoshi, wszystko zaczyna prowadzić nas nieubłaganie ku tragedii, odsłaniając nieznane dotąd fakty…


Jak widzicie tom ten pozornie zaczyna się, jakby z dotychczasowymi wydarzeniami nie miał właściwie nic wspólnego. Jednocześnie odtwarza znany nam schemat – dobre życie przerwane zostaje nieoczekiwana tragedią i zaczyna się prawdziwy koszmar. Świetnie wypada tu psychologia Miyoko, a w szczególności rozpad jej psychiki i nerwicowe reakcje, jakie pozostają jej po urazie. Ale świetna jest też akcja. Szybka, a przy tym stonowana, klimatyczna i wciągająca. Ukazująca nam wydarzenia z przeszłości bohaterów i odsłaniająca kolejne fakty na temat syndromu Hinamizawy oraz klątwy czcigodnego Oyashiro.


A wszystko to, jak zwykle, znakomicie zilustrowane i świetnie wydane w grubym (blisko pięćsetstronicowym) tomie. Więcej chyba nie ma sensu dodawać. Miłośnicy serii doskonale wiedzą, czego się spodziewać i dokładnie to otrzymują. A ci, którzy jeszcze jej nie znają, a lubią opowieści z dreszczykiem, niech sięgną i przekonają się, co „Cykady” mają do zaoferowania. Warto. Nieoczywista zabawa na świetnym poziomie gwarantowana.


Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.









Komentarze