REKIN,
KSIĄDZ I INNE TAKIE
W jedenastym tomie „Murciélago”
zakończony zostaje wątek „The Deep One”.
Jednocześnie, tradycyjnie, zaczyna się także zupełnie nowy rozdział opowieści.
A na dodatek na czytelników czeka nieco pobocznych drobiazgów, dających nieco
rozprężenia i wytchnienia. Gotowi na kolejną, szaloną, krwawą, brutalną, uroczą,
pełną erotyki i humoru akcję, która nie da Wam się nudzić ani przez chwilę? A
zatem do dzieła! Znaczy… do lektury!
Dla nich nawet wyjście na miasto
nie może skończyć się normalnie! Kuroko i jej koleżanki wybrały się do
oceanarium, ale gdy oglądały rekina, okazało się, że ten zwymiotował ludzką
rękę. Zaczęły więc śledztwo i teraz są coraz bliżej odkrycia rozwiązania
zagadki. Doprowadzone do kościoła w portowym miasteczku, zaczynają śledzić
tutejszego księdza i jego bliskich. Co takiego odkryją? I co jeszcze na nie
czeka? Bo oto już na horyzoncie czai się kolejna sprawa!
Kiedy sięgałem po pierwszy tom
„Murciélago”, nie spodziewałem się, że
to będzie manga tak udana. Po opisie miałem wrażenie, że dostanę krwawy
thriller yuri, w którym fabuła będzie jedynie pretekstem do ukazania kolejnych wariacji
lesbijskiego seksu i masakry. Seks i przemoc w końcu najlepiej się sprzedają,
nawet jeśli nie mają umotywowania, prawda? Nie będę Was oszukiwał, po części
tak jest w tym wypadku, ale gdyby jedynie na tym opierała się ta seria, na
pewno nie czytałbym jej do tej pory, a tym bardziej nie miałbym ochoty na
więcej. A mam.
Dlaczego? Bo „Murciélago” to kawał świetnego
komiksu akcji, pełnymi garściami czerpiącego z klasyki i hitów sensacji,
kryminału, thrillerów czy nawet horroru i fantastyki. Do tego dochodzą bogate
motywy typowo mangowe, jak chociażby mecha, dużo humoru, niesamowity urok
niektórych jakże infantylnych bohaterek, a wreszcie naprawdę nieźle
poprowadzone zagadki. Te ostatnie bywają niekiedy rozwiązywane zbyt szybko, to
prawda, ale jednocześnie nie nudzą, są klimatyczne, odpowiednio brutalne i
potrafią robić wrażenie – a czasem nie brak im też kontrowersyjnej, naprawdę
mocnej nuty.
Jednocześnie seria Yoshimurakany jest
lekka, szybka w odbiorze i bardzo zróżnicowana, dzięki czemu rzadko trafiają
się tu powtórki z rozrywki. Bo czerpane pełnymi garściami motywy popkulturowe
są tu jak najbardziej znakomicie wykorzystane, a wtłoczenie ich w specyficzne
ramy serii dodaje im nuty świeżości. Jeśli zaś chodzi o wspomniany seks, nie ma
go dużo i jest o wiele łagodniejszy, niż można by się spodziewać po znaczku 18+
na okładce.
Podsumowując, „Murciélago” to dobra
seria dla miłośników thrillerów i horrorów. Klimatyczna, jednocześnie
potrafiąca rozbroić i rozbawić. Czyta się ją szybko i z autentyczną
przyjemnością i nawet jeśli nie ma tu większej głębi, czytelnicy oczekujący
mocnej rozrywki na pewno nie będą zawiedzeni.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz