Złoty rycerz - Nao Tsukiji

KOBIECY RYCERZ


Najnowsza jednotomówka od Waneko, „Złoty rycerz”, to zbiór wczesnych mang Nao Tsukiji, autorki takich tytułów, jak „Dziewczyny z ruin” czy „Dairyuukoku Kaden”. Jak możecie oczekiwać po tytule, całość w pewnym sensie jest opowieścią fantasy. Przede wszystkim jednak to stricte kobieca manga, niepozbawiona akcji, ale nastawiona na trafienie bardziej w gusta czytelniczek niż czytelników.


„Złoty rycerz” składa się z trzech krótkich mang autorki z jej debiutanckiego okresu. W pierwszej z nich, tytułowej, Kusanagi Yasaburou, stróż prawa ze stolicy, przybywa na prowincję by sprawdzić, jak się wiedzie jego koledze po fachu, Shirou. Ten jednak nie ma się za bardzo czym pochwalić. Nie przypadkiem jednak ten niegdysiejszy członek Gwardii Złotych Lwów został zdegradowany i trafił na totalny wygwizdów, a obecna opinia zboczeńca i słabego głupka nie poprawia jego sytuacji. Jednak Shirou wciąż potrafi coś z siebie wykrzesać. Tylko co z tego czegoś może wyniknąć? I czy jeszcze choć na chwilę pokaże on swoją dawną chwałę?

W drugiej opowieści poznajemy Anzu Aoedę z położonej w głębi lasu wioski Shinju. Dziewczyna jest piastunką dzwonu – kiedy wsi coś zagraża, powiadamia o tym wszystkich. A co może zagrażać? Anzu podobno miewa prorocze sny. Te zdarzają się raz na 80 przypadków – o ile w ogóle – i nikt już za bardzo w nie nie wierzy. Ale czy słusznie postępują? Zbiorek wieńczy krótki komiks o Momone, która trafia do otwartego tylko w wolne dni sklepu z różnościami.


„Złoty rycerz” to zbiorek lekki, prosty i szybki w odbiorze. Trzy historie, niby różne od siebie, jednocześnie są tak względem siebie bliskie, że mogłyby stanowić właściwie części jednej, tej samej opowieści. I to nie tylko jeśli chodzi o grafikę, która przez całą długość tomiku zachowuje identyczną stylistykę, nawet w debiutanckiej mandze, na którą autorka tak sarka. Fabularnie rzeczy utrzymane są w podobnym klimacie, mają też podobną konstrukcję, postacie są skrojone w zbliżony sposób, choć oczywiście nie są kopiami swoich poprzedników, a charakter całości – jak pisałem na wstępie – jest stricte kobiecy.


Co o tym decyduje, nie trudno zgadnąć. Piękni chłopcy (do tego stopnia, że na początku jednego uważałem za dziewczynę – cóż, zdarza się ;) ), faceci chodzący w butach na wysokim obcasie i to na dodatek sięgających im połowy uda, do tego przywiązanie do strojów, ozdobnych detali… Długo by wymieniać, ale każdy chyba wie już czego może oczekiwać. Ale nie tylko kobiety znajdą tu coś dla siebie. To niezła fantastyka, mająca swój urok i klimat i mogąca pochwalić się naprawdę znakomitą, bogatą w szczegóły szatą graficzną.


Kto więc lubi mangową fantastykę, nie będzie zawiedziony. „Złoty rycerz” to ciekawa, sympatyczna jednorazowa rozrywka. Coś do połknięcia na raz w wolnej chwili.


Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.









Komentarze