ODDZIAŁ
WYRZUTKÓW
Gdyby Grant Morrison wymyślił
przygody X-Menów, wyglądałyby one właśnie tak, jak ta seria. Zresztą swego
czasu pisał serię „New X-Men”, która stała się jedną z najcieplej przyjętych
opowieści o mutantach i równie ciepło, jeśli nie cieplej przyjęta została seria
„Doom Patrol” w jego wykonaniu. Otwierająca ten tom opowieść znalazła się nawet
na 75 miejscu listy 100 komiksów wszech czasów magazynu „Wizard”, ale nie ma
się co dziwić. To kawał świetnego komiksu, odkrywczego, dojrzałego i
inteligentnego. Komiksu, który, choć od jego premiery minęło właśnie dokładnie
trzydzieści lat, nie zestarzał się i wciąż urzeka tak, jak przed laty.
Poznajcie Doom Patrol, swoisty
oddział wyrzutków, dziwaków, którzy nie należą do czołówki herosów, choć
zagrożenia z jakimi się mierzą, przerosłyby niejednego superbohatera popularnego
wśród tłumów. Po tym, jak ekipa niemal została zniszczona, wraca w nowym
składzie by zmierzyć się z kolejnymi wrogami. Gdy tajemnicze istotny potrafiące
wycinać ludzi z tkanki rzeczywistości zaczynają zagrażać wszystkiemu, tylko ta
szalona drużyna może ich powstrzymać. A to zaledwie początek tego, co na nich
czeka!
Grant Morrison pisanie „Doom
Patrolu” przejął w roku 1989, kiedy seria przestała być poddawana cenzurze
Kodeksu Komiksowego. Wcześniej, na prośbę autora, poprzedni twórca serii
zgodził się uśmiercić postacie, o których Morrisonowi nie chciało się pisać. Na
dodatek rozgrywający się wówczas event „Invasion!” pozwolił mu na
zrestartowanie cyklu i tak oto powstały komiksy, które stały się najlepszym, co
seria kiedykolwiek miała do zaoferowania. I jednym z najlepszych dokonań
scenarzysty. Owszem, Morrison nie jest jakimś geniuszem, bo obok rewelacyjnych
komiksów, serwuje nam też słabe albo przeciętne (przereklamowana seria „JLA”
jego autorstwa czy kilka mocno nijakich komiksów o Batmanie to tylko niektóre z
przykładów), ale w tej serii pokazuje się od najlepszej strony.
Świetne pomysły (bohaterka z
kilkudziesięcioma jaźniami, z których każda ma inną supermoc!), świetna akcja,
nuta szaleństwa (historia grozy o malarstwie, która skojarzyła mi się zarówno z
„Zabójczymi pomidorami”, jak i pewnym epizodem „Sędziego Dredda” – między
innymi oczywiście, bo i wkraczają tu też burtonowskie klimaty), dobrze skrojeni
bohaterowie, klimat… Jest w tym oryginalność, sporo nowości, przede wszystkim jednak
znakomite wykonanie, które pokazuje czemu Grant Morrison zdobył taką sławę i kultowy
status. Aż żal, że napisał tak niewiele opowieści trzymających ten poziom.
Poza tym „Doom Patrol” ma do zaoferowania
naprawdę znakomitą szatę graficzną. Klasyczna, realistyczna kreska, dobry,
stonowany, choć wyrazisty kolor i zabawy z formą sprawiają, że całość ogląda
się z dużą przyjemnością, a rewelacyjne zbiorcze wydanie pięknie to wszystko
dopełnia. Kto szuka dobrego, oryginalnego i niegłupiego komiksu, powinien „Doom
Patrol” poznać. Tym bardziej, że seria nie wymaga od czytelników znajomości wcześniejszych
historii bohaterów i fabuł. Zresztą to po prostu komiksowe must have, które
każdy szanujący się czytelnik tego medium po prostu znać (i posiadać) powinien,
nieważne czy lubi superhero, czy ma go już serdecznie dość.
Komentarze
Prześlij komentarz