KSZTAŁT
TWEJ WIECZNOŚCI
Po „Ku twej wieczności”
spodziewałem się bardzo wiele. Poprzednia manga autorki, rewelacyjny „Kształt
twojego głosu”, zachwyciła mnie, poruszyła i dostarczyła niezapomnianych
przeżyć, dlatego w jej nowej serii pokładałem duże nadzieje. Nie wszystkie
zostały spełnione, ale i tak w moje ręce trafił kawał świetnej opowieści, dość
mocno zamkniętej w ramach własnych, z góry narzuconych schematów, ale
absolutnie wartej polecenia każdemu miłośnikowi dobrej fantastyki.
Od przybycia Niesia na bezludną
wyspę mija czterdzieści lat. Istota zastanawia się, jak właściwie spędziła ten
czas i gdzie zniknęły wszystkie te lata. Jego cel jest jeden – ma ocalić i
zachować ten świat, ale jak długo jeszcze ma to robić? Wciąż brak mu
świadomości i należytej mocy, a wykształcenie w sobie tego wszystkiego może
zająć mu nawet i tysiąc lat! Gdy wracają do niego wspomnienia z Janandy,
zaczyna zastanawiać się, jak przez cały ten czas zmienili się ludzie, których
znał kiedyś. Gdy docierają do niego wieści o pojawieniu się nowego Kołatnika,
który atakuje ludzi, postanawia wyruszyć i wspomóc mieszkańców. Niestety,
wszystko to może być prowokacją, więc lepiej byłoby zostać na miejscu. Wtedy
jednak na wyspie pojawia się niejaka Hisame, wnuczka Hayase, która stoi na
czele grupy mającej za zadanie sprawować opiekę nad Niesiem. Jakie tajemnice
skrywa dziewczynka? I co wyniknie ze spotkania Niesia z wnuczką
niezrównoważonej morderczyni, która z babką może mieć więcej wspólnego, niż
ktokolwiek by sądził?
„Ku twej wieczności” to seria,
która cierpi na jedną drobną bolączkę: ciągłe uśmiercanie bohaterów. Rozmach
całej opowieści i rozpisanie jej na długie lata wymusiły na autorce zabijanie
bohaterów, ale pewnym problemem stała się powtarzalność motywów widoczna w tym
wszystkim. To na szczęście jedynie przysłowiowa łyżka dziegciu do całkiem
sporej beczki miodu, jaką jest ta opowieść, która może podbić serca nie tylko
miłośników twórczości pani Oimy.
Co zatem jest w tej serii dobrego? Przede
wszystkim to, co w każdej, dobrej fantastyce – nie elementy gatunkowe, nie
atakowanie zmysłów czytelnika epickimi sekwencjami i szybką akcją (chociaż
wszystko to znajdziecie tutaj, spokojnie), a skupienie się na człowieku. Na
jego przemianie, kierunku i targających nim emocjach. Owszem, Niesio nie jest
człowiekiem, ale uczy się nim być, a w jego postaci możemy sami przejrzeć się
niczym w lustrze. Dodatkowo emocje, jakie serwuje nam autorka (z tego zresztą
słynie) są naprawdę znakomite i przede wszystkim skuteczne.
Najlepsza jednak i tak pozostaje
szata graficzna. Yoshitoki Oima posługuje się stylem czystym, realistycznym i
bardzo wyrazistym. Duże przywiązanie do detali i drobiazgowe ich oddanie
sprawia, że całość ogląda się z przyjemnością i z chęcią wraca do
poszczególnych kadrów i sekwencji. Czy trzeba dodawać coś jeszcze? „Ku twej
wieczności” to kawał świetnej serii, którą polecam gorąco.
Kupicie ją tutaj:
Komentarze
Prześlij komentarz