Deadpool Classic, tom 7 - Jimmy Palmiotti, Buddy Scalera, Paul Chadwick, Georges Jeanty, Karl Kerschl, Michael Lopez, Darick Robertson, Liam Sharp, Anthony Williams

MIŁOŚĆ, GANGSTERZY I PUNISHER


Aż trudno uwierzyć, że to już siódmy zbiorczy tom klasycznych przygód „Deadpoola". Wydanie pierwszego z nich pamiętam, jakby to było wczoraj, a proszę, seria zabrnęła już tak daleko. Przygody, które dostajemy w tych tomach „Classic” co prawda znacząco różnią się od tego, co obecnie możemy czytać w serii - są poważniejsze i bardziej przegadane - ale nadal bardzo charakterystyczne i mające gdzieś polityczna poprawność. Poza tym w czytelnikach pamiętających początki polskiego boomu na amerykańskie opowieści obrazkowe z pewnością obudzą niejedną tęsknotę. I chociaż jednocześnie „Deadpool” nie ustrzega się pewnych kiczowatych naleciałości, tak charakterystycznych dla tamtego okresu, to w dobrym stylu udaje mu się przełamać zdecydowanie większą część obowiązującej wtedy konwencji.


Deadpool powraca, znów pokazując, że w jego życiu nie ma miejsca na spokój. Rozliczenie się z gangsterami to jedno, ale kiedy pojawia się nowa kobieta, która wpada mu w oko, wydarzenia nabierają tempa. Kim jednak jest ta piękna tatuażystka? Bo to, że skrywa jakiś sekret jest bardziej niż pewne. Oczywiście to nie jedyny problem z kobietą, jaki spotka naszego bohatera, bo oto na horyzoncie pojawia się jego ex! Ale i na polu zawodowym Deadpool nie ma łatwo, bo choć u jego boku pojawia się pomocnik Pool Boy, problemów nie brakuje. No, ale kiedy przyjmuje się zlecenie na takiego gościa, jak Punisher, nic może pójść tak, jak powinno!


Oczywiście to nie wszystko, co czeka na Was w tym tomie. Za zebrane tu opowieści wzięła się zupełnie nowa ekipa twórców i, jak to w takich przypadkach bywa, scenarzyści postanowili pokazać na co ich stać i przebić poprzedników. Czy im się to udało? Każdy musi ocenić sam, jedno jest pewne, zabawa jest naprawdę dobra. Podstawą całości są dwie rzeczy: akcja, która pędzi na złamanie karku i humor. W przypadku pierwszej z nich mamy dużo walk, strzelanin, masakr i tym podobnych atrakcji, jeśli zaś chodzi o humor, to jest on czarny, cięty i niepoprawny politycznie – i to jest w całej serii najlepsze. Może nie ma tu tej świeżości i ostrości, co w innej serii, której „Deadpool” wydaje się być kopią, czyli kultowego „Lobo”, nadal jednak wszystko to wypada naprawdę znakomicie i wyróżnia się na tle mainstreamowych dokonań.



Co ciekawe, „Deadpool” nie wolny jest także od swoistego uroku, który przejawia się nie tylko w scenariuszach, ale także i w rysunkach. Bo, jeśli chodzi o szatę graficzną, to mamy tu całkiem udane połączenie cartoonowych klimatów z pełną detali robotą, typową dla końca lat 90. i początku XXI wieku. Jest tu sporo oldschoolu, jest też pewna doza nowoczesności, która spodoba się miłośnikom bardziej współczesnych komiksów. Wszystko to wygląda bardzo dobrze, nawet jeśli nie wyróżnia się artystycznie na tle podobnych dzieł.


W skrócie: „Deadpool Classic” to po prostu dobry komiks środka. Rzecz ciekawa i w odróżnieniu od obecnych przygód bohatera, dostarczająca zdecydowanie więcej treści. Kto lubi marvelowkie komiksy, niech się nie waha.

Komentarze