SENTINELE
TERRIGENOWE
Drugi i zarazem ostatni bezpośredni
dodatek do „II wojny domowej”, prezentuje nam przygody X-Menów. Ich udział,
podobnie jak udział Spider-Mana, któremu poświęcona była analogiczna miniseria w
samym evencie był ograniczony do niezbędnego minimum. Teraz jednak możemy
przekonać się, co bohaterowie robili w tym czasie i jaki to miało wpływ na ich
losy. Jesteście ciekawi, co spotkało marvelowskich mutantów? A zatem
rozejrzyjcie się za komiksem, bo nawet jeśli nie jest tak udany,
jak główna seria, nadal dostarcza dobrej rozrywki.
Na świecie pojawił się nowy Inhuman
– Ulysses, który potrafi przewidywać przyszłość. Dzięki niemu można zapobiegać
katastrofom, które jeszcze nie nastąpiły, ale rodzi się pytanie, jak daleko
mogą posunąć się w tym celu bohaterowie? Czy można aresztować kogoś, kto
jeszcze nic złego nie zrobił? Konflikt między herosami zaczyna narastać…
Tymczasem X-Meni zajmują się swoimi
problemami. Pojawienie się mgły terrigenowej, która odpowiada za przebudzenie
mocy nowych Inhumans osłabia mutantów coraz bardziej. Gdy chmura stanowi coraz
większe zagrożenie, członkowie rasy homo superior starają się znaleźć
schronienie. Problem w tym, że w ich własnych szeregach kryją się sentinele
terrigenu – przemienieni w sentinele ludzie, którzy chcą zabijać mutanty. To
jednak tylko jeden z problemów. Bo działania Ulysessa stają się dla niektórych
X-Menów nadzieją, dla innych zaś przepowiedni końca, jednak Magneto w całej
sytuacji widzi zagrożenie i jest gotów nawet do wojny z Inhumans…
Pierwsze wrażenia po przeczytaniu
zebranych tu komiksów? Jest lepiej, niż w niezłym albumie„II wojna domowa: Amazing Spider-Man”.
Lepiej, a jednocześnie z większą ilością stron, bo na deser czeka na
czytelników klasyczny zeszyt z roku 1970, przedstawiający starcie Magneto z
Inhumans. Przede wszystkim jednak to dobra, typowa opowieść o X-Menach, którzy
muszą mierzyć się z nowym zagrożeniem, nietolerancją i wewnętrznymi rozłamami.
Scenarzyście Cullenowi Bunnowi wystarczyły zaledwie cztery zeszyty, by stworzyć
dobry dodatek, który da się czytać także bez znajomości głównego eventu.
Cała opowieść nie jest zbyt
skomplikowana, ale jednocześnie to lekko napisana, dynamiczna i pełna akcja
historia, przy której nie można się nudzić. Scenarzysta serwuje nam komiksy
trzymające naprawdę niezły poziom i wcale nie odbiegające aż tak bardzo, od
głównej serii, jak można by sądzić. Oczywiście wiadomo, to przede wszystkim
bonus, nic co musicie znać, żeby czytać kolejne zeszyty, jak i sam event, ale
warto sięgnąć po całość. Dlaczego? Z jednej strony miło jest poczytać
wydarzenie ze wszystkimi tie-inami, bo wtedy przyjemność zasadniczo się wydłuż,
ale przede wszystkim wszyscy miłośnicy X-Menów będą po prostu dobrze się bawić.
Poza tym „II wojna domowa: X-Men”
oferuje naprawdę dobrą szatę graficzną. Rysunki są miłe dla oka, ich stylistyka
to połączenie realistycznych grafik z cartoonowymi naleciałościami, do jakich w
ostatnich latach przyzwyczaiły nas przygody marvelowskich mutantów. Do tego
dochodzi wspomniany już klasyczny bonus i dobre wydanie. Kto lubi „X-Menów”,
nie zawiedzie się i nawet jeśli zazwyczaj unika czytania eventów, w tym
przypadku pewnie zechce zrobić wyjątek. A jeśli tak, także i na tym polu nie
będzie żałował.
Komentarze
Prześlij komentarz