Monstrrrualna erudycja: Wstrząsająca elektryczność - Nick Arnold (ilustracje: Tony De Saulles)

ELEKTRYZUJĄCA LEKTURA


Przed nami drugi z czterech póki co wydanych przez Egmont w tym miesiącu tomików serii „Monstrrrualna erudycja”. Po świetnej „Nieznośnej naturze” nadszedł czas na spotkanie z elektrycznością. Nie będę oryginalny, jeśli powiem, że czeka nas elektryzująca lektura, w trakcie której będzie iskrzyć między czytelnikiem, a treścią, ale cóż można tu więcej dodać, skoro to najszczersza prawda? Co więcej książka ta, jak pozostałe z serii, może stać się iskrą zapalną zgłębiania wiedzy, więc tym bardziej należy całość docenić.


Ponieważ jednak elektryczność to temat bardzo rozległy, obejmujący od fizyki, po medycynę, warto na początek przyjrzeć się, co takiego znajdziecie w tym tomie. Oczywiście, jak się domyślacie, o wszystkie wspomniane już dziedziny całość zahacza, bo dzięki tej publikacji dowiecie się kto i dlaczego raził swoje gałki oczne prądem czy co energia elektryczna ma wspólnego z biciem serca. Przekonacie się, że elektryczność można wytworzyć z… gazów jelitowych, ale nie tylko, bo znalazło się tu także miejsce na ciekawostki z najróżniejszych dziedzin. W skrócie: czeka na Was porażająco dobra, czasem straszna, czasem śmieszna, czasem wręcz bolesna zabawa, od której trudno się oderwać.


Przy okazji omawiania „Nieznośnej natury” wspominałem, że cykl ten łączy w sobie różne wydawane za granicą serię, pora więc przyjrzeć się temu bliżej. Nie ma to co prawda znaczenia dla samych książeczek, bo wszystkie cztery sierpniowe publikacje pochodzą z linii wydawniczej „Horrible Science”, niemniej warto wiedzieć to i owo. A zatem na fali popularności „Strrrasznej historii” powstała niejedna podobna seria książek. Poza wspomniana już „Nauką” pojawiły się m.in. „Horrible Geography”, „The Knowledge” czy „Murderous Maths” i wszystkie one (łącznie z „Foul Football”) zostały wydane na polskim rynku właśnie w ramach „Monstrrrualnej erudycji”. Egmont zresztą wydaje całość już od ponad dwudziestu lat i teraz nadszedł czas na wznowienia.


I dobrze, że wydawca się tym zajął, bo to wartościowe książki, które, choć dedykowane są do grupy wiekowej 8-14 lat, czytelnikom w każdym wieku, także tym dorosłym, dostarczą niezwykłych wrażeń. Dzieci w zabawny sposób nauczą wiele o świecie, dostarczając im tego, czego lubią – ciekawostek śmiesznych i nie do końca grzecznych. Dorosłych wiedza tu zebrana nie zaskoczy, ale i oni znajdą niejeden ciekawy fakt, który wzbogaci to, co mają w głowach. Przede wszystkim jednak rozerwą się i pośmieją, bo trudno czytać całość z wielką powagą.


Wszystko to uzupełniają oczywiście ujmujące cartoonowe ilustracje i świetne wydanie. „Erudycję” czyta się znakomicie i przyjemnie, więc jak zwykle polecam całość gorąco Waszej uwadze. Nie będziecie zawiedzeni.


Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze

Prześlij komentarz