MY
ALMOST PERFECT SHOUNEN
„My Hero Academia” to w chwili
obecnej jeden z największych hitów na polskim rynku mangowym, o czym świadczy
zarówno częstotliwość jego wydawania, jak i fakt, że Waneko sięgnęło także po
dodatki do serii. Ale czy można się dziwić popularności tej opowieści? Shouneny
zawsze doskonale sprzedawały się na całym świecie, a to nie tylko wzorcowy
przykład tego typu mangi, ale też i jeden z najlepszych jej przedstawicieli
ostatnich lat. A zatem jeśli jeszcze nie znacie tej serii, nie zastanawiajcie
się dłużej i poznajcie przygody Midoriyi i jego kumpli. Ale uwaga, całość tak
wciąga, że nie będziecie mogli odłożyć jej na półkę, nawet jeśli będziecie
mieli coś ważnego do roboty, więc żeby nie było, że nie ostrzegałem!
Egzamin na tymczasową licencję
superbohaterską trwa! Nadchodzi czas na test z ratowania ludzi. Nasi
bohaterowie jako przechodnie znajdą się na miejscu katastrofy naturalnej i będą
musieli pomóc poszkodowanym. Już samo to nie będzie łatwe, bo sytuacja jest
wymagająca, a nastolatkowie mają się wykazać nie tylko szybkością podejmowania
decyzji, ale też i umiejętnościami współpracy, ale to najmniejsze z problemów,
z jakimi przyjdzie zmierzyć się Midoriyi i jego kolegom. Gdy miejscem wstrząsa
wybuch, jasne staje się, że nastąpił kolejny atak. Pojawienie się złoczyńców
zmienia proste zadanie w walkę o przetrwanie, a młodzi adepci superbohaterskiego
fachu staja oko w oko z kolejnym zagrożeniem. Jak sobie poradzą?
„Akademia bohaterów” to manga
mająca w sobie wszystko to, co sprawia, że shouneny są tak bardzo popularne.
Wiem, że pisałem to nie raz, ale to właśnie coś, co przesądza o mocy i sukcesie
tej opowieści. Niepozorny bohater, z którym możecie się identyfikować (cóż,
każdy z nas chciałby być wybrańcem, któremu w ostatecznym rozrachunku wszystko
wyjdzie jak należy), szybka akcja, dużo humoru, potężni przeciwnicy,
widowiskowe pojedynki i nuta erotyki – oto składniki gwarantujące sukces. Ale w
tym spisie brakuje jeszcze jednego elementu: dobrego wykonania. Bez tego nic by
się nie udało, ale Kohei Horikoshi zadbał o to, by seria była jak najdoskonalej
przygotowana i to widać.
Całość choć powiela schematy (co
zresztą robi z urokiem i w naprawdę udany sposób) ma swój klimat, świetną
akcję, doskonale ukazane pojedynki, oferuje znakomicie skrojone postacie i
zabawę schematami. Jest tu też wspomniana nuta erotyki, dużo spektakularnych
scen i mnóstwo lekkości, która sprawia, że tomik dosłownie połyka się na raz i tylko
ma ochotę na więcej. Fakt, że jednocześnie całość jest rewelacyjnie
zilustrowana stanowi jakże wymowną kropkę nad i.
W skrócie „My Hero Academia” to
seria niemal doskonała dla miłośników shounenów. Nie bije co prawda prawdziwych
gigantów gatunku, jak „Dragon Ball” czy cykli pokroju „Bakumana”, które
odświeżyły całość, ale przygody Midoriyi nie pozostają zbyt daleko w tyle za
nimi. Dlatego bez zbędnego przedłużania, jak zwykle zresztą, polecam całość
bardzo, bardzo gorąco.
A wydawnictwu Waneko dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz