Transmetropolitan, tom 5 - Warren Ellis, Darick Robertson

KONIEC PRAWDY?


Kiedy „Transmetropolitana” wydawała Mandragora, seria szybko została przerwana – tak samo zresztą, jak istnienie wydawnictwa. Kiedy wziął się za niego Egmont, w ciągu niespełna półtora roku w ręce polskich czytelników trafiło pięć zbiorczych tomów, w których znalazła się cała seria. Najnowszy z nich, piąty, trafił właśnie na sklepowe półki i chyba nie trzeba mówić, że ci, którym podobały się poprzednie odsłony, koniecznie powinni poznać i zakończenie. Nie dość bowiem, że autor utrzymuje świetny poziom, do jakiego zdążył nas przyzwyczaić, to jeszcze w naprawdę świetnym stylu kończy całość, dostarczając nam rewelacyjnej i jakże ciętej satyry, która z roku na rok staje się chyba tylko bardziej aktualna.


Pająk Jeruzalem nigdy nie mógł narzekać na szczególnie udane życie. Tak to bywa, kiedy przyciąga się kłopoty, jak magnes, a jednocześnie pakuje się w nie na własne życzenie. Teraz jednak w jego życiu dzieje się gorzej, niż mógłby wyśnić w swoich koszmarach. Oto bowiem stracił pracę, czyhają na niego płatni mordercy wynajęci przez prezydenta, wszyscy, włącznie z jego własnymi asystentkami, szczerze go nienawidzą, a jakby tego było mało zdiagnozowano u niego zakażenie mózgu i w ciągu roku zostanie z niego śliniące się warzywo. Czemu więc Pająk się uśmiecha? Czy rzeczywiście uda mu się wybrnąć z tej sytuacji i ukazać związki pomiędzy dziwnymi sprawami, które na razie pozostają jedynie luźnymi przypadkami? I czy w końcu prawda, a właściwie Prawda, zatriumfuje, a on wraz z nią?


Spider-Man i jego „rodzina” to nie jedyne komiksowe Pająki, po przygody których warto sięgnąć. Pająk Jeruzalem to jednak zupełnie inny typ bohatera (choć podobnie, jak Pater Parker, też jest dziennikarzem): mamy tu bowiem do czynienia ze zgorzkniałym cynikiem, chamem. Kimś, kogo trudno jest polubić, częściej denerwuje i drażni, niż budzi cień sympatii, ale w jego wrednym stylu bycia, poglądach i wypowiedziach tkwi siła, prawda i głębia. Bo „Transmetropolitan” to seria, która daleko wykracza poza tylko rozrywkę spod szyldu science fiction, serwując nam rzecz skłaniającą do zastanowienia i przy okazji czerpiącą z najlepszych gatunkowych wzorców.


Seria Warrena Ellisa bowiem to rzecz pełnymi garściami czerpiąca z najróżniejszych fantastycznych źródeł, ale wszystkie z nich łączy jeden cel – nieważne, jak bardzo oderwane od ziemi by nie były, zawsze bliskie są człowiekowi jako takiemu. I przyglądają mu się jakże krytycznym okiem. Jedynie polityce, w każdej jej formie i odsłonie, obrywa się mocniej, niż nam samym, kierującymi nami trendami i idiotycznemu pędowi za tym, za czym tak bezmyślnie gonią wszyscy. Fakt, że Pająk wcale nie jest lepszy od ludzi, których krytykuje, staje się jakże wymowny, tym bardziej, że jest on poniekąd naszym głosem sumienia i łącznikiem z przyszłością, w której żyje.


Dodajcie do tego humor, świetne rysunki, świetny klimat, dobrze poprowadzoną akcję, krwiste, cięte dialogi i znakomicie skrojone postacie i dostaniecie coś, co powinien poznać każdy dorosły miłośnik ambitnych komiksów. Nie jest to seria dla każdego (ale fani prozy Huntera S. Thompsona na pewno będą zachwyceni), niemniej każdy powinien jej spróbować i przekonać się, co ma do zaoferowania. Dlatego polecam gorąco i równie gorąco zachęcam, a gdyby było Wam mało, sięgnijcie po pierwszy tom innej serii Ellisa, „Planetary”, gdzie Pająk ma swój mały epizodzik, który jednak wywraca do góry nogami nasze postrzeganie o nim.


Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Komentarze