SENTYMENTALNY
KONIEC
Kolejna seria mangowa dobiegła
właśnie końca. „Wilczyca i Czarny Książę” długi czas gościła w moim
czytelniczym menu, przeżywając swoje wzloty i upadki i teraz, kiedy nadszedł
jej finał, żal mi jest, że żegnam się z tymi bohaterami. Ale dobrze, że autorce
udało się podnieść poziom i zaserwować nam naprawdę znakomity finał, który w
niejednym czytelniku trąci sentymentalną nutę i przypomni mu lata młodości (mnie przypomniał).
W końcu nadszedł ten moment. Erika
i Sata kończą szkołę, został im już tylko jeden, ostatni dzień w liceum. Pora
pożegnań i wspominek. Gdy mowa końcowa zostaje wygłoszona, bohaterom trudno
uwierzyć jest, że to już koniec. Mają wrażenie, że jutro, jak co dzień, wstaną
rano i będą musieli iść na lekcje. A jednak. Od teraz wszystko się zmieni,
nadchodzi dorosłe życie, a studia będą niezłym do niego wstępem i prawdziwym
sprawdzianem. O dziwo Sata, któremu jako chyba jedynemu nie jest żal, że szkoła
średnia właśnie została za nim, przekonuje się, że niemal nie ma w budynku i na
jej terenie miejsca, który nie kojarzyłby mu się z Erikę i nie przywoływał
ciepłych wspomnień. Czas jednak otworzyć nowy etap życia. Erika wyjeżdża do
Kioto, studiować wymarzony kierunek. Jak związek obojga przetrwa rozłąkę? Czy
chłopak będzie ja odwiedzał tak często, jak deklarują to jej przyjaciele? I co
jeszcze czeka na oboje? Gdy Sata składa dziewczynie niecodzienną propozycję,
ich przyszłość… Właśnie, jak będzie wyglądać ich przyszłość?
Cóż, nie ma co ukrywać, że autorka
uchyla przed nami rąbka tajemnicy. W końcu pożegnanie ze szkołą to tylko jeden
z wątków, zajmujący około 1/4 tomiku. Reszta to zabawa z przyszłością,
rozbudzanie w nas i bohaterach nadziei i uchylenia kurtyny, za którą kryje się
to, co przyniosą dalsze lata. To, co przyniosłaby cała opowieść, gdyby trwała
jeszcze dłużej. Dobrze jednak, że kończy się w tym miejscu. Pierwsze kilka
tomów było wprost rewelacyjnych. W każdym z nich autorka odtwarzała wszystkie
najważniejsze motywy shoujo, podkręcając tempo do maximum, czym kupiła moje
serce. Potem jednak nagle zwolniła. Wciąż było dobrze, ale czegoś brakowało.
Finał to rekompensuje, bo przyspiesza tempo opowieści i świetnie gra na naszych
sentymentach.
I nie ma znaczenia czy kończąc
szkołę, było Wam żal zostawienia za sobą wszystkich tych lat nauki, czy cieszyliście
się z tego. Ten tomik obudzi w Was tęsknotę i nostalgię. Jednocześnie dostarcza
udanych romantycznych uniesień, dobrego humoru, niezłego klimatu i świetnej
szaty graficznej. Niby ilustracje są lekkie i proste, niby to typowe shoujo, a
jednak robi wrażenie i wpada w oko, bardziej nawet niż wiele podobnych serii.
Dlatego jeśli lubicie ten gatunek,
polecam Wam „Wilczycę i Czarnego Księcia” gorąco. Mimo kilku słabszych tomików,
całość warta jest poznania. I pewnie jeszcze nieraz do niej wrócicie.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz