MIŁOŚĆ,
OBSESJA I TOTALITARYZM
Po raz pierwszy „Nasi przyjaciele z
Frolixa 8” ukazali się w roku 1970 i można śmiało powiedzieć, że byli dzieckiem
swoich czasów. Czasów i antykomunistycznej paranoi, która opanowała Amerykę,
ale jeszcze w większym stopniu opanowała umysł Philipa K. Dicka. Jednocześnie,
jak wszystkie pozostałe utwory amerykańskiego mistrza fantastyki, tak i ten
pozostaje ponadczasową opowieścią, którą odczytywać można zarówno jako stricte
rozrywkową lekturę, jak również jako głębsze dzieł z przesłaniem i drugim dnem.
Akcja powieści toczy się w
dwudziestym drugim stuleciu. Ziemia uległa zmianie, podobnie jak ludzkość, a na
czele wszystkiego stoją Nowi – ludzie, którzy zyskali niezwykłe zdolności
umysłowe – i ich swoista opozycja w postaci władających telepatią, telekinezą i
tym podobnymi mocami Niezwykłych, którzy zdaniem wielu współpracują z Nowymi.
Ludzie zaś podzieleni zostali według ich własnych predyspozycji najprawdopodobniej
manipulowanymi testami federalnymi, od wyniku których zależy ich pozycja
społeczna. Nick Appleton znajduje się na samym dole drabiny społecznej, wiodący
pełne frustracji życie. Na poprawę losu własnej rodziny nie może nawet liczyć,
bo jego syn doskonale wie, że pójdzie w ślady ojca. Jego życie w pewnym stopniu
zmienia się, kiedy poznaje nastoletnią Charlotte Boyer. Jego zauroczenie
zmienia się w swoistą autodestruktywną obsesję, a co gorsza nie on jedyny
zafascynował się dziewczyna. Co jednak z tego wyniknie?
Tymczasem pojawia się nadzieja dla
ludzkości. Oto bowiem z kosmosu powraca zaginiony przed laty w trakcie
poszukiwania pomocy przywódca rebeliantów. Mając ze sobą „przyjaciela z Frolixa
8”, zdolny do zmiany równowagi sił, chce przywrócić światu własny ład…
Dick, a zarazem trochę, jak nie
Dick – takie miałem pierwsze wrażenia podczas lektury tego tomu. Bo niby
wszystko tu jest tak, jak zawsze: mamy i kosmitów, i telepatów, i poprawianie
ludzi, i klasyfikowanie ich, i złą władzę, spiski także, a do tego niezwykłe
moce, komentarz społeczny, paranoję; z drugiej jednak strony nigdy jeszcze w
jego twórczości nie zetknąłem się z takim przywiązaniem do tematu miłości,
zauroczenia czy wręcz obsesji do dziewczyny / kobiety. Dodało to całości pewnej
dozy realizmu i takiej swojskiej bliskości. Bo kto z nas nigdy nie kochał,
szczególnie beznadziejnie?
Przede wszystkim jednak całość to
typowa dla Dicka fantastyka krytykująca totalitaryzm, komunizm itp. kwestie.
Trochę paranoiczna, momentami naciągana, ale posiadająca swoją głębię i siłę
zarówno wizji, jak i wymowy. Robi wrażenie, bo to nie kolejna fantastyka ku
rozrywce, a powieść zaangażowana. Może nie tak wybitna, jak inne utwory Dicka,
wciąż jednak absolutnie warta poznanie i bijąca na głowę mnóstwo współczesnej
fantastyki. Doskonale wydana (twarda oprawa, dodatkowa obwoluta, świetny
papier, do tego rewelacyjne ilustracje – skromnie rzucone, ale robiące
wrażenie), równie znakomicie prezentuje się na półce, co czyta. Dlatego
wszelkim miłośnikom dobrej, klasycznej literatury polecam jak zwykle gorąco.
A wydawnictwu Rebis dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz