Batman #7: Ślub - Tom King, Tim Seeley, Mikel Janín, Tony S. Daniel, Greg Capullo, Paul Pope, Tim Sale, Frank Miller, Lee Bremejo, Tony S. Daniels, Neal Adams, Andy Kubert, David Finch, Joëlle Jones, Jason Fabok i inni

MROCZNY ŚLUB


Batman, Bruce Wayne, samotnik i playboy, zawsze unikał ślubnego kobierca. Owszem, w alternatywnych wersjach swoich przygód miewał żony i dzieci, ale w głównym uniwersum nigdy nie dał związać się węzłem małżeńskim. Aż do teraz. Czy jednak rzeczywiście? O tym możecie przekonać się dzięki ekipie twórców, która postanowiła jednocześnie złożyć wielki hołd postaci, nad którą przyszło jej pracować i zrobiła to w naprawdę dobrym stylu.


Od dłuższego czasu relacje Batmana i Catwoman nabierały pikanterii i tempa i wreszcie nadeszła chwila, która nadejść musiała: oboje już za moment wezmą ślub. Przygotowania do ceremonii idą już pełną parą, ale nie tylko przyszli młodzi muszą uporać się ze związanymi z tym problemami. Booster Gold zastanawia się, jaki mógłby dać najlepszy prezent ślubny. Jego działania popchną go jednak na nieoczekiwaną i krwawą ścieżkę, która może zmienić kontinuum czasoprzestrzenne.

Nie śpią również wrogowie Batmana. Jedni z nich postanawiają jak najbardziej uprzykrzyć nadchodzący ślub i wesele, inni (czytaj: Joker) popadają w obsesje otrzymania zaproszenia do świętowania. Gdy spirala szaleństwa się nakręca, tylko przyjaciele państwa młodych mogą zapobiec tragedii. Czym jednak skończy się ceremonia?


„Batman: Ślub” to zwieńczenie pewnego etapu wydawania opowieści o Batmanie w ramach linii wydawniczej „Odrodzenie DC”. Zwieńczenie, do którego od pewnego czasu przygotowywał się nie tylko scenarzysta tej serii, ale też i autorzy pobocznych tytułów z Mrocznym Rycerzem. Co z tego wszystkiego wyszło, powiedziałem już na początku: bardzo dobry komiks. Nie wybitny, choć patrząc na to, jak King dobrze czuje się w obyczajowych historiach (pamiętacie „Visiona”?), mógł taki być. Ale jednocześnie to świetny hołd dla postaci Batmana i bardzo przyjemna lektura. Czasem zabawna, czasem mroczna, może nie zaskakuje, może nie serwuje nam jakichś nowości, ale jednak jest udana, a w fanach obudzi niejeden sentyment.


Największym plusem całości jest szata graficzna, na którą złożyły się liczne jednostronicowe prace gigantów, którzy zrewolucjonizowali komiksy o Batmanie. Wszystkich nie będę Wam wymieniał, ale mamy tu np. grafiki Franka Millera, Lee Bremejo, Neala Adamsa, Tony’ego S. Daniel, Andy’ego Kuberta, Tima Sale’a, Paula Pope’a , Jima Lee czy Grega Capullo. Bywa więc różnorodnie, czasem bardziej, czasem mniej realistycznie, ale zawsze udanie i przyjemnie dla oka.


Jeśli więc jesteście miłośnikami Batmana, polecam „Ślub” Waszej uwadze. Nieważne czy czytaliście poprzednie tomy serii z „Odrodzenia”, czy nie, ten jeden, znacznie pogrubiony, warto mieć w swojej kolekcji. Bo to po prostu udany hołd dla legendarnej postaci, która skończyła właśnie 80-lat swojego istnienia.

Komentarze