KOMACHI
Z PIEKŁA RODEM?
„Enra z piekła rodem” dobiega
właśnie końca. Nie była to długa seria, nie była też wybitna, jednak stanowiła
całkiem przyjemną rozrywkę, która z tomu na tom nabierała charakteru i coraz milej
całość się czytało. I cóż mogę powiedzieć o finale, jak nie to, że dobrze
wieńczy całość? Jednoczesne, choć przewidywalny, to najlepszy tom z całej serii
i bardzo dobrze bawiłem się w trakcie jego lektury. A że przy okazji miał kilka
bardzo udanych momentów, cieszę się, że przeczytałem wszystkie cztery tomiki.
Finał egzaminu na Króla Piekieł nadciąga
wielkimi krokami i wszystko powoli zbliża się do końca. Czyżby nie było już
czasu na zmiany? Nic bardziej mylnego, bo oto pojawia się siostra Enry, Rinze,
diablica mogąca pochwalić się dobrym wynikiem. Aż za dobrym. Jej rodzeństwo będzie musiało
dołożyć starań, by nie zostać w tyle w wyścigu o piekielny tron. Kto jednak na
nim zasiądzie? I co jeszcze wydarzy się do tego czasu?
Jednocześnie nadchodzi pora
odpowiedzi na kilka pytań. Dzięki temu poznacie smutną historię nienawiści Enry
do ludzi i przekonacie się za jakie grzechu Komachi miała trafić do piekła.
Wciąż jednak otwartym pozostaje pytanie co będzie z miłością tej dwójki i jak
zakończy się cała opowieść o nich…
„Enra z piekła rodem” to typowe
shoujo pod każdym względem. Wszystko to, od schematów gatunkowych, przez
elementy szkolnego życia, po wątki fantastyczne. Jeśli chodzi o samo shoujo, to
jest to typowa opowieść o miłości – takiej, która nie miała prawa się zdarzyć.
Szkolne życie, wiadomo, wiecznie przebiega wedle tych samych schematów.
Fantastyka? Zarówno motyw piekielnego ukochanego, jak i karania za zbrodnie,
których rzekomy winny jeszcze nawet nie popełnił, są wszystkim doskonale znane
– tak miłośnikom kina, literatury, jak i komiksu, tego szeroko pojmowanego i mangi
jako takiej.
A jednak jest to sympatyczna
lektura. Momentami tylko niezła, czasem, jak w tym tomie, bardzo dobra… Całość,
ogólnie rzecz biorąc, czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Jest tu humor, jest
akcja, są uczucia i emocje, i solidna dawka problemów także. A w towarzystwie
sympatycznych postaci nie sposób się nudzić.
Rysunki? Też trzymają poziom. Tu
również mamy do czynienia z typową szojką, ale udaną graficznie, lekko i prosto
narysowaną, utrzymaną w jasnej tonacji. Ładne wydanie miło to wszystko
uzupełnia. Jeśli więc lubicie mangowe komedie romantyczne z nutą fantastyki,
będziecie dobrze się bawić, nawet jeśli już na pamięć znacie ten schemat.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz