SIOSTRZANE
SZCZĘŚCIE
Z tymi siostrami nie sposób się
nudzić ani chwili! To podstawowa rzecz, jaką mogę powiedzieć nie tylko o tym
albumie, ale o całej serii „Sisters”. Tym bardziej, że ta od początku do końca
trzyma ten sam, naprawdę wysoki poziom. Owszem, można twierdzić, że to tylko
cykl rozrywkowy, że nie oferuje zbyt wiele poza żartami, ale nawet jeśli, to co
z tego. Zabawa z nim jest tak świetna, że czytelnik nie zastanawia się nad
niczym i daje porwać szalonym przygodom.
Jeżeli jeszcze jakimś cudem ich nie
znacie, pozwólcie, że na początku krótko przybliżę Wam kim są Sisters. Jak się
możecie spodziewać, to dwie siostry. Starsza z nich, nastoletnia już, a co za
tym idzie przekonana o swej dojrzałości (ma w końcu nawet chłopaka), na imię ma
Wendy i zmaga się z problemami w szkole, życiu uczuciowym i towarzyskim. Jej
kilkuletnia sister Marine najczęściej jest dla niej ciężarem i powodem do
wstydu. Bo głupio myśli, głupio robi, ciągle coś psuje… Można się z niej czasem
pośmiać, częściej jednak działa Wendy na złość. Ale obie się kochają i potrafią
bronić nawzajem przed całym światem.
Co dzieje się w tym tomie? Siostry
mają szanse na szczęście, ale czy na pewno? Marine odkrywa moc czterolistnej
koniczyny, pytanie jednak czy to wystarczy? Gdy siostra nie chce się z nią
bawić, nadchodzi czas odkrycia smutnej prawdy: Wendy dorasta! Poświęca coraz
więcej czasu chłopakowi, sprząta u siebie i zaczyna mieć własne, zupełnie nowe
problemy. Jak siostrzana miłość przetrwa to wszystko?
„Sisters” to seria wyraźnie
osadzona w tradycji francuskiego komiksu humorystycznego i już na pierwszy rzut
oka – tak graficznie, jak i fabularnie – kojarząca się z takimi legendami, jak
„Mały Sprytek”, „Titeuf” czy „Kid Paddle”. Wendy i Marine spokojnie jednak mogą
konkurować z wymienionymi seriami bez żadnych kompleksów. Ich urok, czar i to,
jak potrafią rozbawić czytelnika, nie przypadkiem szybko zjednały im fanów i
zapewniły olbrzymi sukces.
Seria „Sisters” posiada jednak
pewien element, który bawi odbiorców w równej mierze co krótkie,
jednostronicowe humoreski z życia bohaterek – bo z takimi właśnie mamy tu do
czynienia. Element dostarczający całego mnóstwa zabawy przede wszystkim
starszym odbiorcom. A są nim oczywiście odniesienie do znanych dzieł i
popkultury widoczne w tle. Odnajdowanie ich staje się dodatkową przyjemnością i
dostarcza wiele radości. A i warto także wspomnieć kilka słów o rysunkach. Te
bowiem, choć nowoczesne i wzbogacone o komputerowo kładziony kolor, zachowały w
sobie dużo z francuskiej klasyki. Mi osobiście nieodzownie kojarzą się z inną
humorystyczną serią, z tym że skierowaną do chłopców – „Titeufem”, którego
uwielbiam (ach, może pojawi się jakieś wznowienie, kto wie).
Jeśli więc szukacie dobrego komiksu
rozrywkowego dla dużych i małych, „Sisters” to jedna z tych serii, którymi
powinniście się zainteresować. Ma swój urok, czyta się ją świetnie i tak samo
ogląda. Dlatego polecam.
A wydawnictwu Egmont dziękuję za
udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz