LITERACKI
KALENDARZ ADWENTOWY
Co prawda do Świąt Bożego
Narodzenia zostały jeszcze ponad dwa miesiące, ale w sklepach już od pewnego
czasu znaleźć można świąteczne produkty i gadżety, a wydawcy zaczynają już
serwować nam książki poświęcone tej tematyce. Jedną z nich jest „Śnieżna
siostra”, przyjemnie napisana, przepięknie ilustrowana i tak samo wydana
książka, która ma szansę stać się najlepszą tego typu pozycją wydaną nie tylko
w tym roku, ale w ciągu kilku ostatnich lat. Ma w sobie bowiem taki ładunek uroku
i została tak znakomicie wykonana, że potrafi zachwycić równo dzieci, jak i
dorosłych i przywrócić im magię Świąt.
Wszystkie dzieci kochają Święta,
Julian jednak kocha je podwójnie, bo właśnie wtedy wypadają także jego
urodziny. W tym roku jednak świętowanie stoi pod wielkim znakiem zapytania ze
względu na śmierć jego siostry. Pogrążona w żałobie rodzina zapomniała co to
uśmiech, smutek jest ich codziennością a Julian bez przerwy ucieka przed tym
wszystkim na basen. Wszystko zmienia się pewnego dnia, kiedy chłopak poznaje Hedvig
– ubraną na czerwono, sympatyczną dziewczynkę, która chce zostać jego
przyjaciółką. To ona przywraca radość i magię Świąt w jego życiu, ale
jednocześnie skrywa swoje sekrety. Czy odkrycie co takiego dzieje się w jej
domu i kim jest tajemniczy mężczyzna z jej otoczenia zmieni coś w ich
relacjach?
Śmiało można powiedzieć, że jestem
miłośnikiem Świąt i ich atmosfery. Owszem, był czas, kiedy zmęczony
komercjalizacją tego okresu miałem go zwyczajnie dość, ale od lat – wszystko
dzięki mojej lepszej połowie – znów daję się mu uwieść, co roku włączam „Kevina
samego w domu”, chętnie sięgam po książki i komiksy w bożonarodzeniowym
klimacie, a w zeszłym roku porwałem się
nawet na to, by od pierwszego do dwudziestego szóstego grudnia codziennie
obejrzeć przynajmniej jeden świąteczny film. Nic więc dziwnego, że z taką
ochotą rzuciłem się na niniejszą publikację. Tym bardziej, że spodziewałem się
naprawdę dobrej lektury: w końcu napisała ją Maja Lunde, autorka świetnych
powieści „Historii pszczół” i „Błękit”, która swoją twórczością zdołała mnie
pozytywnie zaskoczyć. Nie miałem jednak pojęcia, że będzie to aż tak świetna
przygoda.
„Śnieżna siostra” to dobrze
napisana, ciepła, nastrojowa i wzruszająca opowieść świąteczna ze wszystkim,
czego od takich historii się oczekuje. Styl nie jest skomplikowany, ale
wyrazisty, bohaterowie sympatyczni i zapadający w pamięć, a klimat urzekający.
Całość nie przełamuje co prawda schematów gwiazdkowych historii, ale doskonale
się w nie wpasowuje, oferując nam wszystko to, za co je kochamy i na dodatek
jak znakomicie zaprezentowane. Nic dziwnego, że „Śnieżna siostra” tak wciąga,
bawi, emocjonuje, poucza i dostarcza przeżyć, które autentycznie na długo
zostają z czytelnikami.
Duża w tym zasługa przepięknej
szaty graficznej. Barwne, przesycone świątecznym i nie tylko klimatem
ilustracje w wykonaniu Lisy Aisato, budują niesamowity nastrój i tak doskonale
uzupełniają książkę, że nawet jeszcze podkręcają jej siłę. Ich wykonanie,
realizm i urok z miejsca skojarzyły mi się z ilustrowanymi edycjami „Harry’ego
Pottera”. A wszystko to pięknie wydane i przykuwające wzrok. Jeśli więc
szukacie jakiejś nowej, świetnej lektury na Święta, „Śnieżna siostra” to chyba
najlepsze, co może się Wam trafić. Tym bardziej, że całość stanowi także swoisty
kalendarz adwentowy, który dni do Bożego Narodzenia odlicza rozdziałami.
Komentarze
Prześlij komentarz