ŻYWA
ŚMIERĆ
Brian Aldiss to pierwszy autor,
który w serii „Wehikuł czasu” doczekał się więcej, niż jednej powieści.
Pierwszy, ale jak pokazują zapowiedzi, nie ostatni. Co prawda nie jest to
pisarz tak wybitni, jak niektórzy jego koledzy, których prace odświeżane są w
ramach tej linii wydawniczej i nie wydaje się by zasługiwał na podobne
wyróżnienie, jednak nie zmienia to faktu, że „Cieplarnia” to kawał bardzo
dobrej powieści, którą świetnie się czyta i która nie pozostawia czytelników
obojętnych wobec tego, co czeka na nich na stronach.
Przyszłość. Ziemia w ostatnich
dniach swego istnienia, na zagładę czeka w blasku konającego słońca. Ale
patrząc na nią, trudno nie dostrzec tkwiącego w niej życia. Dżungla rozrosła
się do monstrualnych rozmiarów, zdominowała planetę. Zwierzęta, które
przetrwały, kryją się w gęstwinie, człowiek jest ginącym gatunkiem, dla którego
jedynie związek z inteligentnym grzybem może zapewnić szansę na przetrwanie.
Właśnie w takim świecie zaczyna się niezwykła wyprawa. Dokąd jednak ona
doprowadzi? I co w trakcie jej trwania się nam ukaże?
„Cieplarnia” po raz pierwszy w
formie odcinkowej pojawiła się na łamach legendarnego pisma „The Magazine of
Fantasy & Science Fiction” w roku 1961. Owe pięć powiązanych ze sobą
opowiadań zostało wspólnie wyróżnionych nagrodą Hugo dla najlepszego
opowiadania. I to chyba dostateczny dowód na to, z jak świetną literaturą mamy
tu do czynienia. To niby tylko postapo, trochę dziwaczne i momentami
eksperymentalne bym rzekł, ale jakie robi wrażenie. I jak świetnie, tak po
prostu, wszystko się to czyta.
Aldiss w „Cieplarni” nie przejmuje
się naukowym prawdopodobieństwem. Nie szuka umotywowania dla tego, co się
wydarzyło i dzieje nadal. Nie przeładowuje więc swojej powieści kwestiami
technicznymi i żargonem. Co nie przeszkadza mu jednocześnie w budowaniu
spójnego, przekonującego świata, który fascynuje, urzeka, ale i ma nam coś do
powiedzenia. Bo „Cieplarnia” to właśnie powieść nastawiona na wyobraźnię,
zachwyt i przesłanie. Taki autorski popis wyobraźni, pozornie tylko mniej
tajemniczy i intrygujący od poprzedniej powieści autora z Wehikułu Czasu – „Non
Stop”. Sekrety są tu obecne, jednak i tak pierwsze skrzypce gra tutaj
urzekająca wizja, która autentycznie wciąga i nie pozwala tak łatwo o sobie
zapomnieć.
Do tego dochodzą sympatyczne
postacie zaludniające „Cieplarnię” oraz znakomity styl, którym Aldiss wszystko
to podaje. Powieść jest lekka i przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie autor
eksperymentuje, szuka i przy okazji – a raczej przede wszystkim – tworzy
lekturę satysfakcjonującą bardziej wymagających odbiorców. W skrócie: Wehikuł
Czasu znów nie zawiódł i wszyscy miłośnicy dobrej, niebanalnej fantastyki znów
będą usatysfakcjonowani. A jak patrzę na zapowiedzi wydawcy („Wieczna wojna”,
„Drzwi do lata”, „Człowiek do przeróbki”), literacka uczta szybko się nie
skończy.
Dziękuję wydawnictwu Rebis za
udostępnienie egzemplarz do recenzji.
Komentarze
Prześlij komentarz